Wiek: 114 Dołączył: 27 Maj 2006 Posty: 882 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 2007-03-27, 19:17
Seth ja też uważam że idealizujecie dyscyplinę Władcy Zwierząt, każdy musi jeść. Czy uważacie że Władca zwierząt poświęciłby osoby z którymi podróżuje, czy z którymi żyje gdyby tylko on potrafił polować? Nie sądzę by kazał im iść zbierać korzonki... A co jest zdrożnego w wykorzystywaniu swoich talentów do opieki nad zwierzętami nawet, jeśli te mają iść po podtuczeniu pod nóz? Czy taki WZ nie uwaza, że lepiej by się nimi opiekował ktoś kto kocha to robić niż sadysta?
"Taaak krówko, jutro zostaniesz zabita. Tylko po to zyjesz, bysmy my mieszkancy Kaeru, mogli przezyc, wiec sie nie martw, badz szczesliwa, twoje mieso bedzie nam smakowac. nie uciekaj, twoja ofiara przysluzy sie mi jak i calej spolecznosci kaeru."
Ok moge sobie to wyobrazic, ale dla mnie to nie sa idealy WZ do ktorych powinien dazyc. Wyobrazam sobie ze WZ tak zachowujacy sie w kaerach robili to niejako z przymusu i z wielkim zalem. Jak juz mowilem polowanie to inna sprawa.
Tak czy siak chyba za bardzo eksponujemy role WZ w kaerach, ktora moim zdaniem nie byla tak duza. Jako, ze zwierzeta zuzywaja duzo zasobow, kaery nie mialy ich zbyt duzo. Jedzenie oparte bylo bardziej na roslinnosci, sztucznie podtrzymywanej przy zyciu przez Mistrzow Zywiolow ich magie i rytualy.
_________________ Wojciech 'Sethariel' Żółtański Gry-Fabularne.pl - serwis o grach fabularnych
Brak mozliwości korzystania z niektórych talentów nie sprawia, że ktoś przestaje być adeptem.
Akurat przebywanie w kaerze mogło byc dla Powietrznych Łupieżców idealnym miejscem na przetestowanie ideałów dyscypliny
Ale mniejsza o takie absurdy, wróćmy do tematu. Nie chcę robić z Władców Zwierząt niewiadomo jakich ortodoxów. Jasne, że mogą zabijać zwierzęta, jesli to konieczne. Mogą też uczestniczyć w hodowli zwierząt użytkowych, nawet tych przeznaczonych na rzeź. Ale twierdzę, że w ostatnim przypadku Władca Zwierząt nagina ideały dyscypliny, co może (nie musi) sie skończyć kryzysem dyscylinarnym, lub po prostu kryzysem moralnym.
Tuczenie zwierząt na rzeź nie jest dla zwierzęcia wyrazem szacunku, jakim każdy Władca Zwierząt powinien (nie musi, ale powinien) obdarzać świat natury.
Tak czy siak podejrzewam, że mięso zwierzęce stanowiło margines diety kaerowej. Tak jak kiedyś za komuny Szynka tylko w święta
Zastanawia mnie jakie w kaerach oprocz Mistrzów Żywiołów, Zbrojmistrzów i ewentualnie Władców Zwierząt dyscypliny stanowiły ważna grupe? Trubadurzy podejrzewam, może nawet wiekszą niż wszystkie inne, bo Trubadurzy dawali to co chyba najważniejsze było podczas Pogromu: Nadzieje...
_________________ Wojciech 'Sethariel' Żółtański Gry-Fabularne.pl - serwis o grach fabularnych
Wiek: 51 Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 1091 Skąd: Poznaďż˝
Wysłany: 2007-03-28, 00:02
Czarodzieje :) Kto inny by się połapał w zabezpieczeniach
Ksenomanci - sprawy Horrorow i astralu były im najbardziej znane
Wojownicy - a bo jak już cos się wrąbało do środka, to kto miał bronić
Hmm, myślę, że obok Wojowników można postawić też Fechtmistrzów. Może nie byli równie skuteczni w walce z bestiami, to jednak na pewno wszędzie pchali się do walki pierwsi, a jak walki nie było, to zabawiali się pojedynkami (Fechtmistrz zawsze znajdzie sobie przeciwnika :) ). Magia dyscypliny na pewno nie była zagrożona.
_________________ "We cannot all be masters." - William Shakespeare
Hmm, myślę, że obok Wojowników można postawić też Fechtmistrzów. Może nie byli równie skuteczni w walce z bestiami, to jednak na pewno wszędzie pchali się do walki pierwsi, a jak walki nie było, to zabawiali się pojedynkami (Fechtmistrz zawsze znajdzie sobie przeciwnika :) ). Magia dyscypliny na pewno nie była zagrożona.
W opisywanym przeze mnie Kaerze bylo stanowisko Mistrza Wyzwan, ktory byl arbitrem pojedynkow odbywanych w kaerze - w ten sposob rozladowywano we w miare bezkrwawy i dostarczajacy rozrywki sposob wszelkie niebezpieczne spory. Zwykle dotyczylo to wystawienia (A wiec oplacenia.) swojego reprezentanta, Fechtmistrza, w sporadycznych przypadkach zezwalano na osobiste uczestnictwo (Uczestnik musial wykazac umiejetnosci walki, a do tego jego sparring-partner, ktory go ocenial byl zwykle Fechtmistrzem i mial tez za zadanie przejrzec motywacje przeciwnika i upewnic sie, ze nie ma morderczych zamiarow.). Ponadto pojedynki fechtmistrzow sa czesto rownie widowiskowe, co pokazy magii, czy wystepy trubadurow. A do tego pozwlaja na przyklad na turnieje i hazard (Obstawianie wynikow.).
_________________ Mariusz "Kot" Butrykowski
"The only way to keep them in line is to bury them in a row..."
Wiek: 40 Dołączył: 25 Maj 2006 Posty: 851 Skąd: Włocławek/Olsztyn
Wysłany: 2007-03-30, 16:28
Władcy Zwierząt bardziej cenią sobie zwierzęta niż Dawców Imion, słuszna uwaga Seth. Co nie zmienia faktu iz postrzegają drapieżnictwo jako coś zupełnie naturalnego. WZ nie będzie zakładał więzi ze zwierzyną, na którą poluje, ani też z każda napotkaną, a wykorzystywaną przez DI do pracy czy w innym charakterze. Właściwie to szczególnymi względami darzy tylko swoje stadko (powinien cenić je nawet bardziej od reszty drużyny, z którą wędruje), a w obronie innych zwierząt staje jedynie w przypadku jej niesłusznego zagrożenia (wyginięciem, męczeniem przez DI itp).
Chów zwierząt w celach pozyskania od nich określonego produktu w przypadku życia w społeczeństwie DI tez powinien uważać za coś normalnego, jeśli tylko jest zachowany dobrostan tych zwierząt. Przecież nie będzie opiekował się starą krową, której z upływem lat spada mleczność (chyba, że ma z nią zawiązana jakąś więź:>), tylko ją po prostu humanitarnie ubije i zje.
Problem jest przy tym co wspominaliście, mianowicie intensywnej produkcji zwierzęcej. Gdzieś trzeba postawić granicę i myślę, że żaden Władca Zwierząt nie wyraziłby zgody choćby na prowadzenie fermy kurzej, jak to u nas obecnie wygląda (obsada 6 i więcej sztuk na 1 m kwadratowy), ale powoli zbaczam z tematu.
Tak czy siak, drapieżnictwo czy chów nie są oszukiwaniem zwierzęcia, jeśli dobrze są prowadzone. DI czy mięsożerni towarzysze WZ najlepiej to rozumieją.
Ale ale! Oczywiście, jak w każdej dyscyplinie, mogą istnieć radykałowie, uważający, że samo oswajanie zwierząt w celach ich wykorzystania jest złe. Ja kiedyś na sesji wprowadziłem taki motyw:
Pewien Władca Zwierząt świeżo po inicjacji, posiadający jednego towarzysza (słonia), żyjący w swojej rodzinnej wiosce poprosił bohatera gracza (również Władcę Zwierząt) o pomoc w następującym problemie. Mieszkańców wioski prześladowała wataha wilków dowodzona przez dzikiego orka z plemienia Złamanych Kłów. Wilki zagryzły kilku DI i nie pozwalały oddalać się zbytnio od wioski. Po spotkaniu z owym orkiem, okazało się, iż jest to dość już potężny adept, Władca Zwierząt oczywiście. Dręczył on wieśniaków z jednego powodu - głównym źródłem ich utrzymania była sprzedaż skór z upolowanych zwierząt (które swoją drogą stanowiły przecież także bazę żerową dla jego wilków). Nie zbijali oni przy tym na futrzarstwie fortuny. Ledwie starczało im na życie. Tak pojawił się konflikt - pomiędzy poczciwym, niedojrzałym idealistą, dbającym o kruche życie i przyszłość swoich ziomków, a nie lada doświadczonym barbarzyńcą mającym na celu jedynie dobro zwierzyny, a nie "chciwych" Dawców Imion. Ork ten był na tyle "zdziczały", że opuścił swój klan (złożony w sporej ilości również z Władców Zwierząt). Oczywiście nie obyło się bez rozmów i prób załagodzenia sporu. Kto lepiej by pasował do nich jak nie inny Władca Zwierząt.. :]
Co do życia w kaerach, ważną rolę prócz Trubadurów wspominających życie na powierzchni pełnili Iluzjoniści dający przedstawienia pozwalające ujrzeć niebo, lasy, góry i inne cuda świata. Myślę, że to było szczęście mieć takiego Iluzjonistę w kaerze. ŚA coś na ten temat wspominają.
Discipline Design wyjaśnia (a raczej stara się wyjaśniać) jak podczas Pogromu zachowały się dyscypliny Powietrznego Łupieżcy, Żeglarza, Kawalerzysty itp. Wg mnie to tłumaczenie jest lekko naciągane. :>
_________________ Jestem Prawem - Chaosem, Przeznaczeniem - Losem.
Jestem Pasją - Horrorem, Przebudzeniem - Pogromem.
Wasze życia w Mych rękach... i nieszczęsnej k8.
"Struktura kręgowa w MB prezentuje się następująco:
W kategoriach (sorry za angielskie terminy):
Initiate - 51%
Novice - 37%
Journeyman - 11%
Warden - 0,9%
Master - 0,1%"
Tak się zastanawiam. Napisałeś Gerion, że Inicjowanych jest 51%, jednakże ta liczba wydaje mi się za wielka. Ale od początku.
W Mojej Barsawii, postanowiłem powzorować się na wielu rzeczach stworzonych i opisanych przez paru ludzi (coby samemu nad tym nie siedzieć i główkować) w tym i twoich wyliczeniach. Jakiś czas temu przyjąłem sobie za pewnik powyższe wyliczenia, jednakże, tak na chłopski rozum, liczba 51% dla Inicjowanych wydaje mi się za wysoka, a Uczniów (Novice) za niska. Bo weźmy takich adeptów pierwszokręgowych. Ile oni na tym pierwszym Kręgu będą? Powiedzmy, że w ciągu roku wejdą na następny Krąg i ich liczba zmniejsza się. Wiadomo, że cały czas przybywa nowych adeptów, ale bez przesady. To chyba nie jest tak, że rok rocznie iluś tam ginie, by statystyki mogły zostać na stałym poziomie.
Chciałbym się upewnić czy to tylko twoje luźne przemyślenia czy są one podparte jakimiś materiałami źródłowymi. Chodzi mi tylko o te procenty, nic więcej.
Tak powracając do adeptów w Barsawii.
To tak się właśnie zastanowiłem, prowadzę swoją kampanie już na przestrzeni lat 1499-1500 (1501 za miesiąc), Dziewic z tego co wiem swoją kampanię ma osadzoną teraz w 1502 roku. No i chodzi mi o śmierć adeptów. Przyjmując, że obliczenia Gerionowe co do procentów adeptów są słuszne, to cały czas wielu z nich musi ginąć.
Bo weźmy na ten przykład takiego adepta Wojownika. Powiedzmy, że raz na dwa lata, średnio, podnosi swój Krąg o 1. Wiadomo im dalej, tym więcej tych Punktów Legend potrzeba do awansu, ale też więcej się ich dostaje.
Ogólnie to tych adeptów 1-5 będzie mniej (częściej giną, ale i szybciej awansują), niż tych starszych. Inna sprawa, że grając w ED z npcami ze źródłowych podręczników datowanych na lata 1506-1511, obniżam im Kręgi, o te dwa do pięciu (według własnego widzimisię). No i właśnie, zakładając, że liczba adeptów jest stała i każdy Krąg ma stałą liczbę adeptów, to logicznym się wydaje, że duża część adeptów musi umierać w sposób naturalny. Bo, przynajmniej teraz u mnie, adepci i inni DI nie giną kopami.
Chyba, że jest tak, że nowi adepci przychodzą, a starzy nie odchodzą i jest ich coraz więcej, coraz lepszych. Zauważyć to można chociażby po podręczniku Kratas, gdzie wymienieni adepci są najczęściej na Kręgch 3-9, a nie tak jak za czasów FASA na 1-4. Oczywiście z wyjątkami.
W każdym razie, pytania mam następujące:
- Umierają gdzieś u was adepci ze starości?
- Jeżeli trzymać się tych procentowych wyliczeń, to myślę, że byłyby one niesprawiedliwe. W każdym razie pozmieniałem je trochę, ale za wzór są całkiem przydatne. Ktoś korzysta z nich jeszcze?
Taki trochę pseudonaukowy bełkot mi wyszedł.
Pozdro600
Moja postać aktualnie nie jest adeptem, lecz czeladnikiem u alchemika w Travarze i jeśli kogoś zabiła to niechcący sporządzając złe lekarstwo lub udzielając za młodu pomocy ciężko rannemu
_________________ W szkole, kiedy kumple zażywali narkotyki, ja wierzyłem w sprawiedliwość i uczciwość polityki...
Ostatnio zmieniony przez sirserafin 2009-05-18, 22:50, w całości zmieniany 1 raz
Habib ja mam jedno pytanie, ile średnio adeptów zabijają twoi gracze na sesji ??
Jeżeli tak, to od połowy roku 1499 do końca 1500 zginął z rąk moich graczy i to pośrednio, jeden adept.
Nie mówię tu o pewnych wydarzeniach na łajbie, których świadkiem i właściwie uczestnikiem był Serafin, bohater sirserafina.
W poprzedniej kampanii było ich więcej, ale też inaczej prowadziłem. Stąd też moje pytanie, poniekąd.
Wiek: 40 Dołączył: 07 Maj 2009 Posty: 4 Skąd: Radom
Wysłany: 2009-05-19, 10:16
No niestety coś w tym jest ... ze akurat zabijanie adeptów sie zdarza. Natomiast chciałbym przypomnieć że walka i pokonanie przeciwnika, adepta, nie musi się wiązać z jego śmiercią.
bardzo rzadko, bohater, adept decyduje sie na zabicie innego adepta/czlowieka.(przynajmniej u mnie;))
W ferworze walki, dobijanie sie zdarza coby nikt nie wstał nam za plecami... ale pozwalanie na zabicie nawet w obronie własnej to trudna decyzja... adept mógł mieć bliskich, znajomych, przyjaciół, rodzine, mistrza, wodza, zleceniodawce...jego smierc to nie sciecie drzewa... zabijajac bez zastanowienia, nawet dobijając, nie "odgrywamy" człowieczeństwa postaci...chyba ze faktycznie nasza postac podejmie "trudna" decyzje i zabije, ale ten trud powinien być widoczny. Granie socjopatą mordujacym bez mrugniecia okiem to nie dokładnie moja wizja heroic -fantasy ...
Mysle ze adeptów niskich kręgów jest sporo ...a potem mniej z innej przyczyny.
Bohater który znajdzie zone, ma dziecko, dom ... przestaje ryzykowac... przestaje scigac horrory i theran ... z zalozenia im wyższy krąg tym wiecej "zla" spotkałes i tym bardziej tesknisz do spokoju, rodziny, bezpieczeństwa... adepci poprostu rezygnuja z dalszego "rozwoju" ... jako ludzie mamy pewną tolerancje na cierpienie i zło, na strate bliskuch i przyjaciół...a ogladanie wiecej "horrorów", wiecej zabijania, ech ... mysle ze rozumiecie o co mi chodzi
Nie napiszę nic więcej, z braku czasu, ale trzeba też brać pod uwagę Dyscyplinę. W sumie większość dyscyplin magicznych powinna mieć mniejszy odsetek zgonów, ale też dość liniową ilość adeptów, za przyczyną systemu nauczania mistrz-uczeń. Z drugiej strony dyscypliny takie jak Powietrzny Łupieżca, czy Kawalerzysta będą miały większy odsetek zgonów, szczególnie na niższych kręgach - oni uczą się "na gorąco", podczas gdy Wojownicy, czy Fechtmistrze szkolą się w bardziej bezkrwawy sposób. Dość sporą śmiertelność, ale bez przesady, powinni mieć Złodzieje. Trochę mniejszą Zwiadowcy, czy Władcy Zwierząt. Na samym końcu są stosunkowo bezpieczne dyscypliny Trubadura i Zbrojmistrza - ci pierwsi są tradycyjnie chronieni przez kulturę i zwyczaje, zaś w przypadku tych drugich w grę wchodzą raczej rzadkie nieszczęśliwe wypadki.
Największą śmiertelność przypisałbym Zabójcom Horrorów i Wyzwolicielom, ze względu na specyfikę ich ścieżki...
Można spokojnie zastosować do tego strategie przetrwania, które możecie pamiętać z lekcji biologii. Dyscypliny o największej śmiertelności muszą najbardziej intensywnie prowadzić rekrutację. Te o najniższej wybierają tylko najlepszych kandydatów i dbają o nich, bardzo starannie edukując.
Trzeba też brać pod uwagę rasę - o wiele większy odsetek zgonów będzie wśród orkowych Wojowników, co wśród elfów tej samej dyscypliny.
_________________ Mariusz "Kot" Butrykowski
"The only way to keep them in line is to bury them in a row..."
Musicie też wziąć pod uwagę czas nauki, czas inicjacji. W przypadku Wojowników na przykład, zanim Dawca Imion stanie się adeptem może przechodzić nawet kilkuletnie szkolenie. A może też nigdy mu się nie udać wejść na poziom wystarczający do wkroczenia na ścieżkę.
No i jest też kwestia użyteczności danej ścieżki. Im większy popyt tym większa podaż.
Co do śmiertelności i rozwoju...
Tak, czasem zdarza się u nas na sesji, że stary adept "odchodzi". Zdarza się rzadko, ale się zdarza. Niektórzy wybierają się na ostatnią wędrówkę, inni po prostu umierają, a jeszcze inni wracają do Żywogłazu. Na jednej z ostatnich jedynek w naszej Głównej Kampanii, postać gracza towarzyszyła NPC-owi Obsydianinowi w jego ostatniej drodze, powrocie do Żywogłazu.
Habib napisał/a:
Wiadomo im dalej, tym więcej tych Punktów Legend potrzeba do awansu, ale też więcej się ich dostaje.
Założenie w porządku, ale wobec bohaterów, poszukiwaczy przygód. Nie wszyscy łażą po Barsawii, walczą z horrorami, ratują księżniczki, biją smoki...
Ktoś dobrze zauważył, że im jest się starszym tym bardziej potrzebuje się stabilizacji. W pewnym momencie rozwój może po prostu stanąć.
Dobrym przykładem na rozkład procentowy byłyby chyba studia. Ilu jest studentów, ilu jest już po dyplomie, ilu jest doktorów, ilu profesorów? Studenci (Adepci 1-4), Magister/Inżynier (5-8), Doktor (9-12), Profesor (13-15). Dość słuszne chyba podejście w przypadku Politechniki... Oczywiście licząc, że student, który odpadł gdzieś na którymś roku nadal liczony jest jako student... Powiedzmy, że odpadł na 3, to wtedy będzie adept 3 kręgu...
_________________ Wojciech 'Sethariel' Żółtański Gry-Fabularne.pl - serwis o grach fabularnych
Ostatnio zmieniony przez Sethariel 2009-05-20, 02:12, w całości zmieniany 4 razy
Wiek: 39 Dołączył: 23 Maj 2006 Posty: 152 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2009-05-20, 09:48
Jeszcze zdarzyło się kiedyś, że NPC, mistrz GBohaterki odszedł w ostatnia podróż. Do miejsca gdzie skończy się jego życie. Był to stary elf Mistrz Żywiołów.
Również zdarza się powrót z "emerytury" bohaterów. Moja stara postać w pewnym momencie postanowiła się wycofać z życia pełnego przygód. Zaszyła się w chatce niedaleko Travaru poświęcając się alchemii i teorii magii żywiołów. Jednak po kilku latach został wplątany w sieć intryg utkanych przez horrora w Travarze. Musiał porzucić spokojne zacisze chaty i stawić czoła nowym wyzwaniom.
Moim zdaniem w Barsawi nawet jak Adept postanowi przejść do statecznego życia, rodzina, dom i dzieci to "los" upomni się o niego i postawi przed nim jakieś wyzwania. Czy to mniejsze czy większe, ale będą. DI zawsze zwracają się o pomoc do Adeptów zwłaszcza tych których znają.
Wiek: 37 Dołączył: 02 Sie 2007 Posty: 925 Skąd: Iława/Gdańsk
Wysłany: 2009-05-20, 10:47
Coenus napisał/a:
Bohater który znajdzie zone, ma dziecko, dom ... przestaje ryzykowac... przestaje scigac horrory i theran ... z zalozenia im wyższy krąg tym wiecej "zla" spotkałes i tym bardziej tesknisz do spokoju, rodziny, bezpieczeństwa... adepci poprostu rezygnuja z dalszego "rozwoju" ... jako ludzie mamy pewną tolerancje na cierpienie i zło, na strate bliskuch i przyjaciół...a ogladanie wiecej "horrorów", wiecej zabijania, ech ... mysle ze rozumiecie o co mi chodzi
To samo właśnie chciałem napisać. Ja to widzę tak, że po poznaniu dyscypliny nie wszyscy ruszają w świat szukać przygód - niektórzy dalej zostają w swych wioskach lub szybko tam wracają i jeśli awansują to bardzo, bardzo wolno.
Wiek: 40 Dołączył: 24 Cze 2008 Posty: 379 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2009-05-20, 11:47
To my gramy psychopatami .
A życie wioskowych adeptów wcale lekkie nie jest, taki kolo, musi bronić wioski przed spragnionymi uciech adeptami wędrownymi, spaczonymi zwierzętami itd.
Nie zgadzam się też ze stwierdzeniem, że magowie mają małą śmiertelność. Tak wiem, że MG przeważnie lituje się nad magiem i nie napuszcza na niego zgrai wojowników, ale realnie to magowie są celem pierwszego ataku. Najłatwiej ich zabić, a nie zabici generują masę problemów. Oczywiście można być magiem który siedzi tylko w laboratorium, ale co to za wiedza... W życiu nie widział przestrzeni astralnej spaczonej przez horrora, nie dotykał świeżych żuwaczek jehutry, nie rozmawiał z duchami żywiołów, czy widział jaszczura błyskawic używającego swej broni. Życie magów jest walką rozsądku z ciekawością świata, pragnieniem zdobycia wiedzy i potęgi, nie wielu umie je zrównoważyć. Większość w drodze do wielkości, zatrzymuje się bojąc się zrobić krok naprzód, lub ginie nierozważnie biegnąc do przodu. Owszem nie jest to tak duża śmiertelność, jak w śród wojowników, ale uważałbym.
Wiek: 37 Dołączył: 02 Sie 2007 Posty: 925 Skąd: Iława/Gdańsk
Wysłany: 2009-05-20, 12:27
Co do magów - ostatnio moi BG wzięli sobie do pomocy (wyruszali do kaeru na Złoziemiach) Czarodzieja II Kręgu, który wcześniej nie ruszył się ani na moment z Travaru - był, co by tu dużo nie mówić, niedoświadczony...
Dyscypliny rzadsze z różnych przyczyn - 20% (Ksenomanta, Władca Zwierząt, Złodziej, Iluzjonista)
Gerion
ja się buntuje! (czytaj nie zgadzam się)
od kiedy przeczytałem podręcznik "Adepts Way" moja wizja Ksenomanty jest następująca:
- ktoś kto zajmuje się ogólnie pojętą duszą
- moc czerpie z faktu posiadania silniejszego ducha niż ofiara, bądź pomocy z zaświatów
- zna czar "taniec kości" który podczas splatania wątków wygląda jak rytualny taniec
zsumowane z innymi cechami daje nam najnormalniejszego szamana (tak, wiem że jest taka dyscyplina w ED i co z tego?).
w Barsawii, gdzie większość terenów zamieszkałych to wioski plemienne musi być ich wiele, oczywiście jak na niewielką grupę jaką stanowią adepci.
przynajmniej tak to sobie wyobrażam, co wy na to Barsawianie?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum