Poprzedni temat :: Następny temat
Przygotowanie do gry.
Autor Wiadomość
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-06-27, 23:53   

Seth napisał/a:
Co do przygotowania do sesji to zwykle mam go bardzo malo, zwykle staram sie wymyslic glowny watek, choc bez detali.

Kampanii nie tworze bo zwykle po czasie mam ochote wprowadzic cos nowego co mi do tego co wczesniej bym wymyslil zupelnie nie pasowalo. Dosc duzo pomyslow na sesje stanowia, filmy, ksiazki, czy sesje u innego MG. Wiec wiedzac ze moga mi wpasc do glowy nowe pomysly raczej nie szykuje jakichs scenariuszy itd.

Jezeli juz tworze scenariusze sa to luzne szkielety, nie zapisane przez zadne mozliwe wyjscia dla graczy, zwykle sa to zbiory scen jakie chcialbym zobaczyc na sesji, a kiedy one maja nastapic to improwizacja.

(...)

Czasem zdaza mi sie przygotowac jakis rekwizyt, urozmaica to gre. O dluzszego czasu rzadko przygotowuje statystyki NPC-ow no chyba ze maja zostac przy graczach na dluzej, lub sa naprawde wyjatkowymi NPC-ami. Statystyk podrzednych wrogów w ogole nie przygotowuje, improwizuje na miejscu, oczywiscie na podstawie jakiegos ogolnego zarysu lub prawdopodobienstwa.

O stary!! No to masz identyczne sesje, jak ja, bo to robie w identyczny sposob, co twoj opis :-D . W szczegolnosci o tej improwizacji. Zreszta juz wczesniej to tez mniej wiecej w podobny sposob opisywalem.
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
Gerion 
Opiekun IX Kręgu
Troll Warrior


Wiek: 51
Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 1091
Skąd: Poznaďż˝
Wysłany: 2006-06-27, 23:59   

Szaraq napisał/a:
No ja Gerion troche nie czaje: masz dla przykladu prosta sytuacje:
rozdroza, 2 graczy chce isc w prawo, 2 w lewo. To co, odgrywasz reszte sesji przez maila??


Jeśli 2 chce iść w prawo, a 2 w lewo to ich problem. Ja tylko prezentuję świat i reakcję świata na działania graczy.

Natomiast wiadomo, że jeśli się tak stanie, to przez półgodziny prowadzę dla pierwszej dwójki, potem połgodziny dla drugiej itd. Nie rozdwoję się.
A przez maile "rozgrywam" sobie to co dzieje się dalej. Kolejny dzień, tydzień, miesiąc. Jeśli bohaterowie wracają do puntu wyjścia - spotykają się znów, bo mają wspólne cele - to gramy dalej, bo lubimy grać z sobą. Jeśli mimo wszystko indywidualne sprawy biorą górę - wówczas spotykamy się w mniejszym gronie. Ale do tej pory tak mi się nigdy nie zdażyło.
Sądzę, że to efekt pewnej wspólnoty interesów. Lubimy spędzać WSPÓLNIE czas na graniu w erpegi, a że z racji obowiązków robimy to cholernie rzadko, to nie jest problemem poszukać odpowiedniej racjonalizacji do tego by postacie graczy przebywały razem ze sobą.
Oni już inaczej nie myślą, jeśli coś robią - to patrzą na swoje wspólne interesy (Najpierw pójdziemy odnaleźć twoją żonę i syna, potem odwiedzimy twoją osadę Vorst, a na końcu być może zemścimy się na Vudraku). Zawsze jest MY na pierwszym miejscu, nigdy JA.
I bynajmniej nie jest to sztuczne, albo narzucone przeze mnie.
Tak wyszło, że przez lata wspólnych przygód adepci stali się prawdziwymi przyjaciółmi. Takimi, gdzie jeden oddałby bez wahania życie za drugiego (ciekawe ;-) bo na co dzień, aż tak bliscy nie jesteśmy).

Sorry za ten przydługi wywód, ale chciałbym wyjaśnić dlaczego kwestia jakiegoś "rozpełzania się drużyny" w moim prywatnym przypadku raczej nie istnieje. Ot, specyfika.

pozdrawiam
Gerion
_________________
Moja wikipedia ED,
 
 
 
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-06-28, 01:14   

No tak, ale mimo wszystko dalej upieram sie przy swoim, ze sa takie sytuacje, kiedy BG musi byc sam na sam z MG, nawet jesli sie nie rozstaje z reszta druzyny - osobiste odczucia, sny o ktorych reszta nie moze wiedziec.
Jesli chodzi o rozstania, to oczywiste, ze pozniej wymysla sie jak sie druzyna zeszla. My robimy podobnie, bo czasem sa nawet przetasowania (raz jedni moga, inni nie i trzeba to wszystko ladnie polaczyc).
A co do wspolnoty druzyny, to u mnie jest troche na odwrot. Kazdy po cichu kombinuje jak by tu dla siebie wiecej zagarnac pod przykrywka wspolpracy. Jednak tylko w skrajnych przypadkach dochodzi do regularnej zdrady. Tutaj wspomne o pewnej kampanii, w ktorej gracze znalezli pewien przedmiot (nie bede mowil co to bylo, bo moge byc posadzony o herezje ze strony lepiej obeznanych w swiecie ED ;-) ), ktory mogli wykorzystac na bardzo wiele sposobow, ale tylko raz. Na dodatek kazdy z graczy szedl go zdobyc ze swoich powodow - nawet ustalili sobie kolejnosc realizacji swoich planow, bo o tym ze jest jednorazowy dowiedzieli sie po zdobyciu. Wtedy zaczely sie najwieksze intrygi i zdrady ;-) . Kazdy mnie bral na strone i opowiadal jak to on nie kombinuje, zeby go ukrasc. Wiec w ten sposob chcialem zobrazowac, ze u mnie na sesjach pozornie najwazniejsze jest MY, ale kazdy po cichu kombinuje nad tym zeby JA zarobilo jak najwiecej. Chociaz z drugiej strony, nikt sie nie zawaha, zeby wyciagnac towarzysza z tarapatow...
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
Sharkuz 
Uczeń III Kręgu


Wiek: 43
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 77
Skąd: Poznań
Wysłany: 2006-06-28, 13:56   

Gerion napisał/a:
Ja staram się trzymać wszystkich w kupie. Jak się rozchodzą, to dogrywam to po sesji via email. No ale podczas mojej kampanii (około 5 lat w świecie gry) udało mi się utrzymać wszystkich (podczas sesji live oczywiśćie) razem.

Tyle że to kwestia na wątek: [MG] Jak i czy trzymać graczy w kupie.
;-)

pozdrawiam
Gerion


całe 5 lat w świecie gry i nikt z drużyny nie zginął?
 
 
Gerion 
Opiekun IX Kręgu
Troll Warrior


Wiek: 51
Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 1091
Skąd: Poznaďż˝
Wysłany: 2006-06-28, 14:28   

Sharkuz napisał/a:
Gerion napisał/a:
Ja staram się trzymać wszystkich w kupie. Jak się rozchodzą, to dogrywam to po sesji via email. No ale podczas mojej kampanii (około 5 lat w świecie gry) udało mi się utrzymać wszystkich (podczas sesji live oczywiśćie) razem.


całe 5 lat w świecie gry i nikt z drużyny nie zginął?


5 lat to wbrew pozorom niewiele. Te 5 lat to aktywny czas, jaki bohaterowie spędzili w świecie.
Czy nikt nie zginął? W sumie z pierwszej drużyny pozostał tylko 1 bohater (Wojownik V/Głosiciel Thystoniusa). Zginął 1 bohater, drugi nie dał rady i przeszedł na stronę Denairastów (NPC), trzecia bohaterka zaszła w ciążę i zrezygnowała z kariery poszukiwczki przygód (graczka w realu takoż ;-) ), kolejny bohater stał się NPCem (a gracz stworzył kolejną postać, którą gra do dziś). Kilka osób się przewinęlo. Pozostał Ksenomanta V/Głosiciel Garlen i Łowca Horrorów VI.

Było jedno użycie eliksiru ostatniej szansy i jedna interwencja Pasji (Thystonius), która wyrwała postać z objęć śmierci (a dokładnie z otmętów Morza Śmierci).

To tak całkowicie off topic. Więcej mam opisane w Kronice ;-)

pozdrawiam
Gerion
_________________
Moja wikipedia ED,
 
 
 
Blacklord 
Nowicjusz
Miś do gry :)

Wiek: 38
Dołączył: 26 Cze 2006
Posty: 16
Skąd: Ciechanów
Wysłany: 2006-06-30, 00:25   

Podział drużyny to szalenie denerwująca sprawa... Osobiście każę jednym opuścić pokój i tyle. Zdaję sobie jednak - z min graczy wnioskując - sprawę, że to nie jest najszczęśliwsze wyjście. Nastrój na tym wiele traci. Praktycznie każde wyjście i powrót to jakby nowa przygoda. Z tego powodu najlepiej trzymać wszystkich razem :) (gdyby to było takie łatwe...)
 
 
 
sboja 
Nowicjusz
początkująca


Wiek: 38
Dołączyła: 31 Maj 2006
Posty: 3
Skąd: Jaworzno
Wysłany: 2006-07-15, 00:12   

Drużyna zawsze powinna się trzymać razem ;-)

A muszę się pochwalić, a pro to tematu "Przygotowanie do gry" to chcę się pochwalić, że dzisiejszy wieczór (do nocy) spędziliśmy na tworzeniu postaci do Earthdawn Classic. Już nie mogę się doczekać pierwszej sesji.
_________________
Pozdrawiam
Justyna
 
 
 
Kot 
Opiekun IX Kręgu
Wędrowiec


Wiek: 42
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 1329
Skąd: zadupie pomniejsze
Wysłany: 2006-07-15, 10:52   

Ja nie widze powodu do wyganiania graczy. Za duzo czasu zajmuje reszcie tlumaczenie "co sie dzialo jak CIe nie bylo", to raz. Rozsadny gracz i tak nie uzyje w grze tego, czego sie dowiedzial, a jego postac nie wie, to drugie. Najlepszym zas sposobem na zachowanie "tajnosci" jakiegos wydarzenia jest karteczka z krotkim opisem. Vide nasza ostatnia sesja EDka...
_________________
Mariusz "Kot" Butrykowski
"The only way to keep them in line is to bury them in a row..."
 
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-07-15, 15:40   

Z przygotowaniem do gry bywa różnie:)

Są do tego pewne czynniki, które wpływają na sposoby i skutki przygotowań:)

Opisze po krótce kilka, które zdarzyły się podczas niejednego z moich własnych przygotowań do gry:)

*************************************************************************

Punkt pierwszy - Przygotowanie miejsca:)

Z przygotowaniem miejsca bywa różnie... Ponieważ nie zawsze się okazuje, że jest ono aktualnie dostępne:)

Do naszych miejsc należały takie lokacje jak:

- Pokój mojego kumpla Marcina w jego domu(oczywiście Współgracz nie tak jak słyszałem z niektórych opowieści, że gra się u ludzi zupełnie niezwiązanych z tematem tyle tylko, że życzliwych),

- Piwnica domu mojego MG Przemka... Zaadaptowana na pokój... Ale jednak piwnica:)... Bez walających się kartofli, którymi MG dzielił krnąbrnych graczy bez:D

- Poddasze garażu kolejnego Gracza Adama... Ileż to sprzątania i zaskakujących sytuacji było związanych z tym miejscem... Ponieważ poddasze to nie było wyłącznie obiektem sesji, ale także wszelkiego rodzaju innych imprez zarówno Adama jak i jego rodzeństwa... Zastawaliśmy, więc przygotowane uprzednio skrzętnie lokum w różnym... Czasem opłakanym stanie:D

- Pokój Adama w jego domu:)... Nagłe wizyty rodzeństwa... Rodziny... Przeróżne sytuacje... Jedne zabawne inne mniej:)

- Ogród Adama przy ognisku... Niestety altanka powstała, kiedy już zebrać się do gry było ciężko:/

Każde z wyżej wymienionych miejsc będąc ostoją codziennego życia czasem wymagało lekkiego lub radykalnego przystosowania do sesyjnych warunków:) Zwykle wystarczała wizyta w tym miejscu na dzień przed sesją, ale nie zawsze:)

Pierwsza sprawa to porządek z wielkim P na przedzie:)... Wielkie P stąd, że każde z miejsc, które wymieniłem było w zasięgu licznej zwierzyny domowej zarówno Marcina jak i Adama... A wreszcie i Przemka, od kiedy jego Siostra zaopatrzyła się w kota:) Przemek, bowiem... Czyli przypominam nasz etatowy niemal MG ED... Jest alergikiem i ma taką przypadłość w kontakcie z sierścią, że kicha do bólu, czerwieni się jak burak, swędzi go tu i ówdzie i tak go to wszystko społem rozprasza, że nici z sesji jednym słowem:) Zatem sami widzicie, że czystość na naszych sesjach była podstawą:) Co nie oznacza, że porządek również... Zwłaszcza w lokacjach Adama, który do ideałów porządku nigdy nie należał i już nie będzie:) Po obiadowe talerze, niedojedzone resztki, puste butelki po wszelkiego typu napojach, bielizna i co tylko chcecie:)... A na poddaszu części mechaniczne urządzeń AGD, owoce z ogrodu... No i wszelakie pozostałości po niespodziewanych dla Nas imprezach z niemiłymi niespodziankami w postaci wydalin włącznie:D

Zatem przygotowaniu w tych miejscach podlegała czystość, względny porządek... Pod katem żeby każdy miał gdzie siedzieć i było gzie rozłożyć książki i rekwizyty takie jak muzyka świece itp.

*************************************************************************

Kolejna kwestia przygotowania do sesji to przygotowanie zdrowotno-kondycyjne:) Powiem tak... Nie wiem czy każdy z was miał taki okres w swoim życiu, do którego pod względem gry odwołuje się dzisiaj z łezką w oku... Ja jednak taki mam:) Były to czasy, kiedy beztrosko uczęszczałem jeszcze do liceum, co nie przeszkadzało mi grać nawet częściej niż 2-3 razy w tygodniu sesje o przebiegu:

- Początek gry zaraz po obiedzie o godzinie 16:00 na placu boju:)

- Przerwa o godzinie 00:00 na jakieś większe jadło i załatwienie spraw wszelakich:)

- Po góra 15-20 minutach zdarzało się Nam do godziny 04:00 z jedną sesją ciągłą:)... A w porywach z drugą od przerwy do godziny 07:00 zanim trzeba było wyjść do szkoły:)

Dziś taka kondycja to tylko pomarzyć:)... Ostatnio w szczątkowym składzie próbowaliśmy do tego nawiązać:)... Ale około godziny 01:00 MG gadał juz głupoty a Graczy przed zaśnięciem - choć przygoda nie była wcale usypiająca - ratowała kawa:D... Co za czasy:)... Starość nie radość:)

Gry z chorobą i infekcją... Czyli takie, które z dawna były przygotowywane był to stan normalny i nikt się raczej chorobowymi stanami nie wykręcał od zaplanowanych sesji:) Najgorzej bywało z niewyspaniem i bólem głowy, na które kawa pomagała czasem mniej niż przeszkadzała:D

*************************************************************************

Kolejna kwestia przygotowań do gry to sprawa merytoryczno-ideologiczna w sensie nastawienia i chęci oraz potrzebnych do gry informacji:)

Postacie zwykle nie były tworzone grupowo... Zawsze były wyznaczone oddzielne godziny a potem dni, kiedy okazywało się, że jak zwykle wchodzę przy stworzeniu i omawianiu z MG postaci w takie drobiazgi, że pod drzwiami stoi już kolejka następnych graczy, którzy nie mają wiedzieć do sesji, kim będę grał:) Mój MG często kładł nacisk na anonimowość postaci... Do czasu aż nie zrozumiał, że ma do czynienia już z takimi profesjonalistami, że Postać a Gracz to dwa niezależne niemal byty, który jeden do drugiego ma się niemal nijak:) Kiedy to zrozumiał skończył nie tyle z oddzielnym przygotowaniem postaci... Bo lubił element zaskoczenia zawsze... Nie skończył tez z wątkiem, który poruszyliście w kwestii opuszczania pomieszczenia, w którym odbywa się gra... Choć miał do nas w tej kwestii zaufanie, że potrafimy rozgraniczyć, co słyszę ja a co moja postać... Ale przestał tyle tłumaczyć swoje postępowanie, bo wiedział, że sami dobrze rozumiemy jego zabiegi, aby zabawa była jak najprzedniejsza:) Swoją energie MG przełożył za to, z dobrym dla wszystkich efektem, na dokładne domówienie celów i założę postaci w sensie jego odbioru otoczenia i odbioru jej przez otoczenie, aby wiedział jak ma ją wcielać w świat gry i jakie motywy będą dla takiej postaci najlepsze:)... Chciał zrozumieć i pojąć postać gracza przed przystąpieniem do umiejscowienia tej postaci w świecie:)... Kkiedy się to udawało było świetnie, kiedy się to nie udawało było gorzej, ale zwykle dobrze:)... Niepowodzenia w identyfikacji postaci poległy na tym, że w dużej mierze Gracze tworzą postacie na dotarcie się w pierwszej lub jednej z pierwszych sesji... W sensie patrzą jak im będzie wygodniej te postacie odgrywać i co im z założeń postaci przyniesie w odgrywaniu najwięcej radochy:)

*************************************************************************

Pozostaje jeszcze kwestia pomysłów na postacie Graczy jak i pomysłów na akcje MG:)

Nie sposób się nie zgodzić z Panem Januszem Gajosem który w jednym z niedawnych wywiadów stwierdził, że najlepsze pomysły w kreowaniu poznanej już postaci przychodzą w toalecie:) Nie sposób się z tym nie zgodzić patrząc na dorobek naszej drużyny:D Częstokroć dopracowania skrupulatnych planów i ostatnie szlify... Jak i na prendce tworzone idee i improwizacje... Czasem wielkie czasem małe:D... Były dokonywane w samotni toalety:) Często pustka w głowie po wizycie w tym miejscu zmieniała się w burze nieprzebranego zasobu pomysłów:) Nie wiem jak to wyjaśnić ani co w tym jest, ale jest to sposób naukowo i to przez długie lata potwierdzony:) Przy kompletnym braku pomysłów na choćby improwizowaną sesję najpierw MG dawał graczom zadania, które mogłyby go naprowadzić na pomysł przygody:) Spisywane na kartkach sowa, które w niepojęty sposób owocowały pomysłem na akcję tego wieczora:)

W przypadku pomysłów na postacie było różnie, bo każdy niemal dokonywał tego w zaciszu własnego domu:) Zdarzały się jednak info o opisach dokonywanych po zaskakującej pobudce w środku nocy:)... Podczas oglądania TV bądź czytania gazety:)... Rozmowy z kimkolwiek o temacie wcale nieprzystającym do RPG:)

Ciekawy wątek jest zawsze z wymyślaniem imion dla postaci niezależnie od nastawienia, dyscypliny i ich koncepcji:) Sztandarowy przykład to ten, kiedy tworzyłem postać z moim MG do sesji, w której on przydzielał postacie Graczom:)... Wyszedł z Postaci tak obleśny i chamski typ, że jedyne, co przyszło mojemu MG przy wyborze imienia była sugestia: "A teraz skwituj tę bestię i postaw kropkę nad "I" dając mu imię takie jakby kupa wpadała do sedesu":)... Tak powstało sławetne imię: "Bloom Rapstein":)... Które do dzisiaj wywołuje uśmiech na Twarzy mojego byłego MG:)

*************************************************************************

PS.: Mam nadzieję, że się ktoś odezwie na tym temacie po zamieszczeniu mojego posta, bo jakoś dziwnym trafem w wielu tematach moje posty figurują jako ostatnie:)... Nie sądzę żebym swoimi stwierdzeniami tak wyczerpywał każdy kolejny temat albo czymkolwiek zawstydzał resztę społeczności forum:)... Więc nie róbcie mi tego i odpowiedzcie:P
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
Ostatnio zmieniony przez Gerion 2006-07-15, 20:49, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
Vasquez21 
Administrator


Dołączył: 19 Maj 2006
Posty: 337
Skąd: Jaworzno
Wysłany: 2006-07-15, 17:59   

Heh powiedziałem sobie, że przebrnę przez cały post, ale nie dałem rady ;)
Przeczytałem jeszcze tylko tego PS'a i powiem, że chyba problem jest w tym, że niektórzy nie są w stanie przebrnąć przez Twoje posty i przez to nie kontunują tematu... a prawda jest taka (mimo, iż broniłem długich postów), że Twój post równie dobrze mógłby zajmować 10 linijek i miałby taką samą wartość merytoryczną :)
 
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-07-15, 18:09   

Vasquez21 napisał/a:
Heh powiedziałem sobie, że przebrnę przez cały post, ale nie dałem rady ;)


No cóż mogę powiedzieć:) Jedni wchodzą na forum, aby naklepać masę 2-3 linijkowych postów, w których odniosą się do 1-2 zdań z prowadzonej dyskusji... Ja natomiast czytam całości zanim zabiorę głos w dyskusji i poruszam zwykle trochę więcej niż 1-2 watki z poruszonego tematu:)

Wypowiedziałem się jak chciałem tak samo jak Ty:)... A czy komuś żal jest czytać 5 postów po 2 linijki czy jednego na kilkanaście linijek to już jego sprawa:) Mój post nie mógłby zajmować 10 linijek, bo nie oddałbym w nim tego, czego chciałem:)

Szkoda, że Twój post nie nawiązuje do tematu przez tą trudność w jego przebrnięciu:)

Jeśli nadal moje posty będą kończyły tematy to zrób oddzielny temat pod nazwą: "Koszmarnie długie posty SirLancelota" i tam będą sobie ludzie mogli poczytać, co mam do powiedzenia nie zatrzymując tematów:D
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
Gerion 
Opiekun IX Kręgu
Troll Warrior


Wiek: 51
Dołączył: 24 Maj 2006
Posty: 1091
Skąd: Poznaďż˝
Wysłany: 2006-07-15, 20:55   

Lancelot, moim zdaniem wyczerpałeś temat "Przygotowania do gry". Bo co tu można więcej napisać? Że nasz Kaziu kiedy ma grypę to zajebiście udaje trolla? ;-)

A na poważnie, każdy poruszył jakąś część całego procesu jakim jest przygotowanie do gry. A tu gra fabularna okazuje się nieco inną zabawą niż meczyk w piłkę nożną (mniej ludzi, i boiska nie trzeba), albo brydż (prowadzący ma przerąbaną robotę do odwalenia, nie może wziąć talii pod pachę i poczekać na 3 kumpli).

Nie można zapomnieć o najważniejszym. Gry fabularne to zjawisko społeczne. SPotykamy się zazwyczaj z przyjaciółmi, z ludźmi nam bliskimi. Często przy okazji gry fabularnej ładujemy swoje emocjonalne akumulatory. Albo spędzamy czas miło, w najlepszym z możliwych towarzystw.
Czy jakikolwiek massivemultiplayer online to zastąpi? Tylko pozornie. To tak jakby zagrać w Needforspeeda lub usiąść za kółkiem auta o 3 litrowym silniku. Tak jakby pogadać zkimś przez GG lub spędzić całą noc przy kominku i flaszce dobrego alkoholu na rozmowie o wszystkim...

Gerion
_________________
Moja wikipedia ED,
 
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-07-16, 15:50   

Gerion napisał/a:
Lancelot, moim zdaniem wyczerpałeś temat "Przygotowania do gry". Bo co tu można więcej napisać? Że nasz Kaziu, kiedy ma grypę to zajebiście udaje trolla? ;-)


Nie żartuj sobie, Gerion:) Ja ten temat lekko liznąłem:) Wspomniałem o kilku kwestiach, które mi przyszły do głowy po prostu:)

****************************************************************************

Gerion napisał/a:
A na poważnie, każdy poruszył jakąś część całego procesu, jakim jest przygotowanie do gry. A tu gra fabularna okazuje się nieco inną zabawą niż meczyk w piłkę nożną (mniej ludzi, i boiska nie trzeba), albo brydż (prowadzący ma przerąbaną robotę do odwalenia, nie może wziąć talii pod pachę i poczekać na 3 kumpli).


No coś by się tam jeszcze znalazło do wyciśnięcia z tego tematu, ale musiałbym się zastanowić:) Ale oczywiście masz rację:) Specyfika tego typu rozrywki w gronie znajomych nie ma sobie równych uważam:)

*************************************************************************

Gerion napisał/a:
Nie można zapomnieć o najważniejszym. Gry fabularne to zjawisko społeczne. Spotykamy się zazwyczaj z przyjaciółmi, z ludźmi nam bliskimi. Często przy okazji gry fabularnej ładujemy swoje emocjonalne akumulatory. Albo spędzamy czas miło, w najlepszym z możliwych towarzystw.


Ładne podsumowanie:) Można by powiedzieć, że profesjonalne:) Tak, więc mówię:) profesjonalne podsumowanie tematu Gerionie:) Podkreśliłeś i wyszczególniłeś chyba wszystkie najważniejsze wątki:) Brawo:)

*************************************************************************

Gerion napisał/a:
Czy jakikolwiek massivemultiplayer online to zastąpi? Tylko pozornie. To tak jakby zagrać, w Needforspeeda lub usiąść za kółkiem auta o 3 litrowym silniku. Tak jakby pogadać z kimś przez GG lub spędzić całą noc przy kominku i flaszce dobrego alkoholu na rozmowie o wszystkim...


No mówisz jak natchniony:) W tej kwestii tez masz rację. Niestety. Trzeba się z tym pogodzić. Zwłaszcza jak nie ma się, z kim grac na żywo:/
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-07-20, 10:50   

sir_lancelot napisał/a:
Gerion napisał/a:
Czy jakikolwiek massivemultiplayer online to zastąpi? Tylko pozornie. To tak jakby zagrać, w Needforspeeda lub usiąść za kółkiem auta o 3 litrowym silniku. Tak jakby pogadać z kimś przez GG lub spędzić całą noc przy kominku i flaszce dobrego alkoholu na rozmowie o wszystkim...


No mówisz jak natchniony:) W tej kwestii tez masz rację. Niestety. Trzeba się z tym pogodzić. Zwłaszcza jak nie ma się, z kim grac na żywo:/


Oooo... wlasnie wlasnie - ja bym jeszcze dodal w kontekscie innego tematu: to tak jakby zasiasc przed kompem i napisac posta na PBFa lub spotkac sie i zagrac na zywca :-P .

A serio, to mial dla przykladu ktos kiedys okazje gry w namiocie, albo w lesie :-D . Mysmy wyjechali kiedys na taki wyjazd RPGowy - wyzszy hardcore.
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
Vasquez21 
Administrator


Dołączył: 19 Maj 2006
Posty: 337
Skąd: Jaworzno
Wysłany: 2006-07-20, 12:11   

Może napiszesz coś więcej ?
Udało się ? Fajnie było ?

Kiedyś też myślałem o takim wyjeździe, ale raczej jak gdzieś jechaliśmy to do mojego domku w Żywcu i poprostu robiliśmy sesyjki normalne z tym, że nikt nam nie przeszkadzał i mogliśmy grać od rana do wieczora.
 
 
 
Sethariel 
Opiekun X Kręgu


Wiek: 40
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 1861
Skąd: Wejherowo
Wysłany: 2006-07-20, 12:17   

Rzeczywiscie w lesie przy ognisku dosyc ciekawie sie gra, choc tez bywaja tzw. rozpraszacze, rzeczy rozpraszajace uwagę graczy i MG. Raz zdarzylo nam sie przezyc atak lesnych mrowek. Tylko tuz przy ognisku bylo bezpiecznie.

Co ciekawe mrowki pojawily sie tez podczas sesji w przygodzie, tyle ze w nieco wiekszej wersji... mrowki giganty 8-)

Sesje poza domem moze bywaja ciekawe, ale najlepsze warunki tak czy siak sa w domu.
 
 
 
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-07-20, 15:47   

Gralo sie super. O tyle to mialo wielka zalete, ze - jak juz mowilem - my nie uznajemy gry w dzien, bo po prostu wtedy nie ma klimatu. Ale jak sie idzie w dzien do lasu (bierze sie jakiegos bumboxa na baterie, bo - jak juz mnie znacie - muzyka musi byc :-D ), to klimat jest mocny. W nocy gralismy w namiocie w ogrodku kumpla dzialki, bo nas starzy samych do lasu w noc nie wypuszczali (bo to bylo kilka ladnych lat temu), wiec mielismy non-stop RPGi (bez lasu bysmy grali tylko w nocy :-/ ). A ataki mrowek sie zdarzaly :-D .
I tu taka mala dygresja - po jednej ze straszniejszych sesji klepnelismy sie spac, ale zesmy zasnac nie mogli, to sobie zaczelismy przypominac Blair Witcha (filmik). Akurat jak kumpel wspomnial o placzu dziecka w filmie, to jego siora (majaca wtedy jakies 2 lata) zaczela w domku plakac, a jak ja wspomnialem o tej akcji jak ktos zaczal kopac im namiot, to akurat galaz z pobliskiego drzewa nam na namiot spadla :-D .

Tera mamy z innym kumplem pomysly, zeby na jego dzialke podskoczyc, bo tam podobno wilki w nocy wyja :-D .
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-07-21, 01:15   

Szaraq napisał/a:
A serio, to miał dla przykładu ktoś kiedyś okazje gry w namiocie, albo w lesie :-D . Myśmy wyjechali kiedyś na taki wyjazd RPGowy - wyższy hardcore.


Człowieku:) Hardcore to była sesja przeprowadzona na łódce na środku jeziora w środku nocy, której niebo zdobiła piękna pełnia księżyca:)

Albo gra przy ognisku, które zaczęło się od kilku patyków a skończyło na niemal 2 metrowym płomieniu i wielkim kole, wokoło bo nie dało się siedzieć za blisko:) Ognisko było na płaskim jak stół i wielkim polu:)

****************************************************************************

Vasquez21 napisał/a:
po prostu robiliśmy sesyjki normalne z tym, że nikt nam nie przeszkadzał i mogliśmy grać od rana do wieczora.


Maratony są fajne i często mi się zdarzały w latach aktywnej gry:) Z tym, że jak napisałem w innym temacie... Nie ta kondycja już panowie, aby siedzieć całą noc nad grą niestety:/ A szkoda, bo świt po dobrej sesji to jest to!:)

*************************************************************************

Seth napisał/a:

Sesje poza domem może bywają ciekawe, ale najlepsze warunki tak czy siak są w domu.


No coś w tym jest. Mniejsza koncentracja uczestników gry. Mniejsza wygoda. Odkryty teren. Brak muzy. To wszystko składa się na to, że opowiadanie MG nie jest tak chłonięte przez Graczy jak przy świecach w domowym zaciszu.

*************************************************************************

Szaraq napisał/a:
my nie uznajemy gry w dzień, bo po prostu wtedy nie ma klimatu.


Widzę, że jest to ogólnie przyjęta reguła. Nieraz już potwierdzona:)

*************************************************************************

Wyrwanie się z sesją w plener to miłe odstępstwo od regularnej sesji w zaciszu wygodnych 4 ścian:)
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-07-21, 10:44   

sir_lancelot napisał/a:
Brak muzy

Co jak co, ale my sobie bierzemy bumboxa na baterie :-D .
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-07-21, 15:04   

Szaraq napisał/a:
Co, jak co, ale my sobie bierzemy bumboxa na baterie :-D .


No tak:) Choć w tej konkretnej sytuacji, o której pisałem jakoś nikt nie miał na tyle małego i poręcznego sprzętu który nadawałby się do wzięcia w plener:)

Poza tym brak muzy raz na jakiś czas pozwala uzmysłowić sobie jak wiele daje ona podczas gry:)
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-07-23, 00:07   

sir_lancelot napisał/a:
Poza tym brak muzy raz na jakiś czas pozwala uzmysłowić sobie jak wiele daje ona podczas gry:)

Hehe - no, jak juz wiecie, ja do takiego stwierdzenia nie potrzebuje takich eksperymentow :-P .
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-07-23, 01:26   

Szaraq napisał/a:
Hehe - no, jak juz wiecie, ja do takiego stwierdzenia nie potrzebuje takich eksperymentów :-P .


Oj Tam:) Wiele elementów gry wydaje się oczywistych i jasnych tak długo jak się ich samemu nie zazna na sesji:P

Stąd twierdzę, że dla Graczy/MG stale obcujących na sesjach z muzą "głucha" sesja to ciekawe doświadczenie, które tez ma swój klimat:)
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-07-23, 23:58   

sir_lancelot napisał/a:
Stąd twierdzę, że dla Graczy/MG stale obcujących na sesjach z muzą "głucha" sesja to ciekawe doświadczenie, które tez ma swój klimat:)

Eeee tam, ja jakos w maju gralem taka glucha sesje w ZC, bo nie mielismy sprzetu akurat (generalnie nic nie mielismy, bo nie planowalismy przed wyjazdem sesji) i dosyc nieprzyjemnie mi sie gralo :-/ , mimo iz sesja wyszla calkiem calkiem.
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-07-24, 00:52   

Szaraq napisał/a:
Eeee tam, ja jakoś w maju grałem taka głuchą sesje w ZC, bo nie mięliśmy sprzętu akurat (generalnie nic nie mięliśmy, bo nie planowaliśmy przed wyjazdem sesji) i dosyć nieprzyjemnie mi się grało :-/ , mimo iż sesja wyszła całkiem całkiem.


Jak dla mnie dobry MG słowem skierowanym do graczy powinien potrafić stworzyć taki klimat, że dodatkowe efekty takie jak muzyka, świece, itp. nie muszą się wcale okazać niezbędne i Gracze nie powinni czuć dyskomfortu z powodu ich braku. To tylko dodatki i jeśli rozgrywka jest słaba to niczego zupełnie nie ratuje puszczenie najlepszej nawet muzyki.
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-07-24, 13:58   

sir_lancelot napisał/a:
Jak dla mnie dobry MG słowem skierowanym do graczy powinien potrafić stworzyć taki klimat, że dodatkowe efekty takie jak muzyka, świece, itp. nie muszą się wcale okazać niezbędne i Gracze nie powinni czuć dyskomfortu z powodu ich braku. To tylko dodatki i jeśli rozgrywka jest słaba to niczego zupełnie nie ratuje puszczenie najlepszej nawet muzyki.

Nie no, ok, ale ja mowilem akurat o sobie. Napisalem, ze w sumie sesja byla dobra i przyniosla niezly efekt (jeden z graczy wymiekl mi w polowie sesji, bo powiedzial, ze sie za bardzo boi, wiec musialem dokonczyc z jednym graczem ;-) ), tylko mi sie dosyc niewygodnie i srednio przyjemnie prowadzilo...
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template junglebook v 0.2 modified by Nasedo