Poprzedni temat :: Następny temat
Przesunięty przez: Vasquez21
2006-06-12, 08:03
Ilu graczy prowadzicie ?
Autor Wiadomość
Sethariel 
Opiekun X Kręgu


Wiek: 40
Dołączył: 10 Cze 2006
Posty: 1861
Skąd: Wejherowo
Wysłany: 2006-12-23, 22:14   

sir_lancelot napisał/a:
To zwykle MG ma wrażenie gorszego efektu własnych sesji i wewnętrznie źle ocenia najlepsze nawet pomysły w odbiorze Graczy co jemu samemu zaczyna nie dawać satysfakcji z prowadzenia co sie znowu odbija rzeczywiście na nowych często przekombinowanych pomysłach aby za wszelką cenę zaskoczyć czymś nowym i na zniechęceniu prowadzeniem w konsekwencji niestety. Mój MG tak się w końcu zniechęcił efektami swoich pomysłów że skończyliśmy grać tak naprawdę.


Juz to raz przechodzilem. Taki maly kryzys. Braki pewnosci siebie az w koncu przekombinowane pomysly... Ale na szczescie takie rzeczy jeszcze bardziej mnie motywuja i byl potem wielki comeback, w postaci bardzo dobrej sesji, ktora gracze czasem nadal wspominaja...

sir_lancelot napisał/a:

O i tego mi tez głównie brakuje na sesjach w których postacie Graczy znają się z nieznanych przyczyn już X czasu. Nie ma gdzie wcisnąć ich opisów bo w końcu się już znają. W ten sposób sesja na wstępie traci bardzo ważny aspekt pokazania przez Gracza innym jak mają odbierać jego postać i jak ją postrzegać. Opis dokonany na prędce przez MG nigdy nie odda tego co ma Gracz na myśli w tym względzie.


Chyba nigdy nie zdarzylo mi sie wprowadzic postac gracza ot tak, ze dawno sie znaja i juz. Zawsze bylo to zwiazane z jakims wydarzeniem. Czesto zdarzalo mi sie wprowadzac postaci graczy w roli antagonistów, ale postawionych przed takimi sytuacjami, ktore wymuszaly zmiane nastawienia i czasami wspolpracy. Czasem gracze spotykaja sie po prostu jako rozni najemnicy wynajeci przez jednego pana i musza sie nauczyc wspolpracowac podczas zadania, inaczej szanse powodzenia maleja. Ale nie zmuszam graczy do przyjaznych stosunków ich postaci wobec siebie. Czasem (jak np niedawno), ze jedna z postaci graczy wynajmowala druga. Ostatnio byla ciekawa zaleznosc: Sintial wynajal pania kapitan Irys, by przewiozla go do Wielkiego Targu, ta z kolei wynajela Nateriona jako załogowego maga, a ostatnio tez wynajela jednego z graczy do ochrony karawany.

W kazdym razie bywalo, ze postaci graczy ostro sie klocili, szly nawet inwektywy typu "rasista". Ale zwykle wszystko dobrze sie konczylo, zawsze znajdowalo sie cos co postaci laczylo... gorzej bylo, gdy gracze sie nielubili, choc i to nieraz nie bylo az tak wielkim problemem...

Pozdrawiam

Seth
 
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-12-23, 22:50   

Seth napisał/a:
Juz to raz przechodzilem. Taki maly kryzys. Braki pewnosci siebie az w koncu przekombinowane pomysly... Ale na szczescie takie rzeczy jeszcze bardziej mnie motywuja i byl potem wielki comeback, w postaci bardzo dobrej sesji, ktora gracze czasem nadal wspominaja...


No jednakże jest to jakiś wewnętrzny problem MG takie zapętlenie się w szukaniu zaskoczenia dla Graczy. Całe szczęście kończy się to jednak zwykle dobrym powrotem i nie zapomniana przygodą. Nie zawsze tak jednak jest i czasem MG ma niechęć albo do składu albo do systemu i wszystko się psuje na poważnie.

Seth napisał/a:
Chyba nigdy nie zdarzylo mi sie wprowadzic postac gracza ot tak, ze dawno sie znaja i juz. Zawsze bylo to zwiazane z jakims wydarzeniem.


No to Ci się bardzo chwali i masz u mnie dużego plusa jako MG:)

Seth napisał/a:
Ostatnio byla ciekawa zaleznosc: Sintial wynajal pania kapitan Irys, by przewiozla go do Wielkiego Targu, ta z kolei wynajela Nateriona jako załogowego maga, a ostatnio tez wynajela jednego z graczy do ochrony karawany.


No właśnie:) Postacie w grze muszą się czuć sobie potrzebne w podróży. Jak są dla siebie jak balast to żadne zabiegi MG nie zmuszą ich do współpracy.

Seth napisał/a:
W kazdym razie bywalo, ze postaci graczy ostro sie klocili, szly nawet inwektywy typu "rasista". Ale zwykle wszystko dobrze sie konczylo, zawsze znajdowalo sie cos co postaci laczylo... gorzej bylo, gdy gracze sie nielubili, choc i to nieraz nie bylo az tak wielkim problemem...


Postaci powinny dążyć do swoich przekonań i celów i jak jest pełna zgodność i jednomyślność to sesja jest sztuczna. Co do tego jak odgrywają pokłóceni ze sobą gracze to już druga rzecz. Można by powiedzieć że zabawa w tym momencie jest niemożliwa ale z drugiej strony jak im się wjedzie na ambicję aby pokazali profesjonalizm w odgrywaniu tego że postacie to nie oni to grają jak z nut na przekór temu że nie potrafią grać ze sobą skłóceni:) Na wszystko są sposoby:D
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
mystic 
Czeladnik VII Kręgu
Emeryt


Wiek: 114
Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 882
Skąd: Częstochowa
Wysłany: 2006-12-24, 00:17   

Taki maly off topic: w Przebudzeniu ziemi tłumacze wypłodzili termin bohaterowie. Wg mnie brzmi to o niebo lepiej niż "postaci"
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-12-24, 00:21   

Cytat:
Taki maly off topic: w Przebudzeniu ziemi tłumacze wypłodzili termin bohaterowie. Wg mnie brzmi to o niebo lepiej niż "postaci"


Pewnie że brzmi to lepiej ale pisze się dłużej:P A i tak każdy kto wie na jakim forum się znajdujemy w domyśle tak przekłada sobie chyba termin postać Gracza:)

Chyba że się mylę i trzeba zrobić ankietę aby to zweryfikować?:D
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
mystic 
Czeladnik VII Kręgu
Emeryt


Wiek: 114
Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 882
Skąd: Częstochowa
Wysłany: 2006-12-24, 10:00   

No akurat Tobie to chyba nie przeszkadza ze sie dluzej pisze ;)
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-12-24, 11:22   

mystic napisał/a:
No akurat Tobie to chyba nie przeszkadza ze sie dluzej pisze ;)


Mnie to w ogóle mało rzeczy razi na tym forum:P No może czasem że ktoś nie potrafi zaakceptować odmiennego stylu formułowania wypowiedzi innego użytkownika forum:P A co do stosowania tego słowa to sadzę że nikomu to nie przeszkadza tak naprawdę:P
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-12-25, 00:28   

sir_lancelot napisał/a:
No i to jest sedno. To nie tak że drugim graniem w tym samym gronie nudzą się Gracze o ile oczywiście się nie pokłócą w międzyczasie ze sobą o coś:) To zwykle MG ma wrażenie gorszego efektu własnych sesji i wewnętrznie źle ocenia najlepsze nawet pomysły w odbiorze Graczy co jemu samemu zaczyna nie dawać satysfakcji z prowadzenia co sie znowu odbija rzeczywiście na nowych często przekombinowanych pomysłach aby za wszelką cenę zaskoczyć czymś nowym i na zniechęceniu prowadzeniem w konsekwencji niestety. Mój MG tak się w końcu zniechęcił efektami swoich pomysłów że skończyliśmy grać tak naprawdę.

No to ja mam ten kryzys juz prawie rok :). I raczej na wielki comeback sie nie zapowiada, bo tamtych czyms zaskoczyc to juz chyba niemozliwe :P. Ale swoja droga jak dla mnie mozesz miec wielka racje w tej wypowiedzi - ze to dostrzegam tylko ja, bo mi brakuje satysfakcji, a gracze tak samo sie dobrze bawia jak zwykle. "mozesz", bo ja nie jestem w stanie tego ocenic :).

sir_lancelot napisał/a:
Gracze mają za zadanie jak najlepiej odgrywać zachowanie i charakter postaci którą przywdziali i nie mogą hamować postaci tylko dlatego że będzie to miało destruktywny wpływ na drużynę. To jest właśnie granie pod drużyne i w dużej mierze determinuje to sobie MG wygodnie w sposób tego opisu początkowego że znacie się tyle i tyle. sztuczne to jest i wkurzające dla mnie. profesjonalizm u graczy to nie to aby tak naginać charakter postaci aby drużyna się nie rozpadła. Tu profesjonalizm powinien okazać MG który ze zlepku poglądów i charakterów postaci stworzy działająca i zazębiająca się maszynę w formie widzącej sens w podróżowaniu ze sobą drużyny.

Nie twierdze, ze MG tu nie okazuje braku profesjonalizmu, ale skoro juz sie tak dzieje, to gracze powinni to za niego nadrobic grajac jak najbardziej realistycznie, skoro on zaklada, ze sie lubia, to sie faktycznie mimo wszystko lubic powinni, albo zablysnac jakims ciekawym pomyslem na ten temat (dla przykladu jeden z nich udaje, ze lubi reszte, bo ma w tym jakis ukryty interes)...

Mimo wszystko uwazam, ze to z kolei, ze gracze znaja sie praktycznie od urodzenia nie jest bledem MG i tez moze byc zrodlem ciekawych rozgrywek...

Seth napisał/a:
Ale nie zmuszam graczy do przyjaznych stosunków ich postaci wobec siebie

No wlasnie ja tez nie, ale czasem chyba by nawet wypadalo, bo juz kiedys pisalem, ze oni zawsze maja miedzy soba takie same stosunki - wspolpraca w celach: a) wlasnych interesow; b) zeby nie zniszczyc MG sesji. Jak przychodzi do podzialu lupow to kazdy zawsze cos ukradnie, schowa, nie powie innym i sie nie podzieli :), az dochodzi do tego, ze po przygodzie jak dostaja nagrode dopiero zaczyna sie prawdziwa gra pt.: "jak zyskac, zeby inni nie widzieli/nie mieli wątów" ;).

mystic napisał/a:
No akurat Tobie to chyba nie przeszkadza ze sie dluzej pisze ;)

Hahahahahahaahah... no to akurat bardzo trafne spostrzezenie :).
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-12-25, 00:45   

Szaraq napisał/a:
No to ja mam ten kryzys juz prawie rok :). I raczej na wielki comeback sie nie zapowiada, bo tamtych czyms zaskoczyc to juz chyba niemozliwe :P. Ale swoja droga jak dla mnie mozesz miec wielka racje w tej wypowiedzi - ze to dostrzegam tylko ja, bo mi brakuje satysfakcji, a gracze tak samo sie dobrze bawia jak zwykle. "mozesz", bo ja nie jestem w stanie tego ocenic :).


Stawiam wiec że Twój kryzys w prowadzeniu jest Twój i wyłącznie Twój. Czyli jest na tyle wyimaginowany że jakbyś zapytał Twoich Graczy co masz zrobić aby zażegnać ten kryzys w Twoim prowadzeniu to by Cię nie zrozumieli w ogóle o czym mówisz i wyśmiali.

Dla mnie antidotum jest proste:) Skoro Oni maja radochę z grania a Ty z prowadzenia nie to po prostu zastanów się co by Ci dało radość z prowadzenia i tak prowadź. Nie sadze żeby składał się na Twoja radość prowadzenia wyłącznie element zaskoczenia Graczy przygodą:)

Szaraq napisał/a:
Nie twierdze, ze MG tu nie okazuje braku profesjonalizmu, ale skoro juz sie tak dzieje, to gracze powinni to za niego nadrobic grajac jak najbardziej realistycznie, skoro on zaklada, ze sie lubia, to sie faktycznie mimo wszystko lubic powinni, albo zablysnac jakims ciekawym pomyslem na ten temat (dla przykladu jeden z nich udaje, ze lubi reszte, bo ma w tym jakis ukryty interes)...


Nie no tu masz rację że jak MG decyduje o losach to może tez zdecydować że się lubą i koniec. Ale i tak uważam że powinno być to obustronne działanie MG i Graczy aby drużyna trzymała się kupy jednocześnie nie spłycając charakterów postaci.

Szaraq napisał/a:
Mimo wszystko uwazam, ze to z kolei, ze gracze znaja sie praktycznie od urodzenia nie jest bledem MG i tez moze byc zrodlem ciekawych rozgrywek...


No tego nie zanegowałem i w pełni popieram takie koncepcje:) Jednak tylko wtedy kiedy są porządnie ugruntowane i postacie wiedzą o sobie naprawdę dużo na tyle aby można je było posądzić o długa znajomość. A nie że przy pierwszej okazji kopią sobie doły pod nogami co znów wychodzi jak w krzywym zwierciadle.

Szaraq napisał/a:
No wlasnie ja tez nie, ale czasem chyba by nawet wypadalo, bo juz kiedys pisalem, ze oni zawsze maja miedzy soba takie same stosunki - wspolpraca w celach: a) wlasnych interesow; b) zeby nie zniszczyc MG sesji. Jak przychodzi do podzialu lupow to kazdy zawsze cos ukradnie, schowa, nie powie innym i sie nie podzieli :), az dochodzi do tego, ze po przygodzie jak dostaja nagrode dopiero zaczyna sie prawdziwa gra pt.: "jak zyskac, zeby inni nie widzieli/nie mieli wątów" ;).


Nie no sprowadziłeś wszystko do pierwotnych instynktów:) Nie jest to kłamstwo co mówisz ale ja bym to oparł bardziej na sytuacji takiej że postacie potrafię wybrać swoje cele indywidualne z wora celów grupy i dążyć do ich osiągnięcia mimo że działalność grupy nie zawsze jest sprzyjająca aby się postać mogła zająć swoimi sprawami wyłącznie.

Szaraq napisał/a:
Hahahahahahaahah... no to akurat bardzo trafne spostrzezenie :).


Ha Ha:P Też się zgadzam a co mi tam:P
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-12-25, 16:33   

sir_lancelot napisał/a:
Dla mnie antidotum jest proste:) Skoro Oni maja radochę z grania a Ty z prowadzenia nie to po prostu zastanów się co by Ci dało radość z prowadzenia i tak prowadź. Nie sadze żeby składał się na Twoja radość prowadzenia wyłącznie element zaskoczenia Graczy przygodą:)

No wlasnie nie chodzi tylko o przygode, ale przede wszystkim o sposob prowadzenia i zaskoczenie ich czyms nowym w sensie trickow (nie majacych nic z fabula wspolnego). Mozliwe, ze to tylko moja imaginacja...

sir_lancelot napisał/a:
Nie no tu masz rację że jak MG decyduje o losach to może tez zdecydować że się lubą i koniec. Ale i tak uważam że powinno być to obustronne działanie MG i Graczy aby drużyna trzymała się kupy jednocześnie nie spłycając charakterów postaci.

Nie no, jasne, ze powinno byc, ale jak nie jest, to rola graczy jest sie dostosowac do braku profesjonalizmu MG...

sir_lancelot napisał/a:
Nie no sprowadziłeś wszystko do pierwotnych instynktów:) Nie jest to kłamstwo co mówisz ale ja bym to oparł bardziej na sytuacji takiej że postacie potrafię wybrać swoje cele indywidualne z wora celów grupy i dążyć do ich osiągnięcia mimo że działalność grupy nie zawsze jest sprzyjająca aby się postać mogła zająć swoimi sprawami wyłącznie.

Ekhm... no wlasnie u mnie jest troche inaczej. Wspolpraca tylko jak daje korzysci sobie/MG.
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
abishai 
Uczeń III Kręgu


Wiek: 43
Dołączył: 28 Lis 2006
Posty: 58
Wysłany: 2006-12-25, 17:06   

Wszelkie krzysy twórcze mojej drużyny miały jeden powód..zmęczenie postaciami.
Rada..zrobić nowe, i przynajmniej na jakiś czas odpocząć od starych postaci.
Lub zmienić koncepcje samej rozgrywki..daj swoim postaciom powietrzny okręt np. w spadku..Tyle że, stateczek ma swoje lata i nie lata. Trzeba go wyremontowac, zatrudnić załogę... A na to wszystko należy zdobyć kasę i zamiast podsyłać graczom bogatego BNa z misją, zmusić postacie graczy by poszukały sposobu zarobkowania. A co potem? Statek powinien zarobić na siebie. Graczom przypadnie w udziale szukanie kupców którzy zachca przewieźć swoje dobra , lub pasażerów. Zmaganie z piratami i urzednikami miejskimi ( zaręczam, że gracze doceniali spotkania z pierwsza grupką)

Przyznaje że patent z okrętem nie w każdej drużynie wypali. Ale jesli masz samodzielnych i aktwynych graczy..
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-12-25, 17:43   

Szaraq napisał/a:
No wlasnie nie chodzi tylko o przygode, ale przede wszystkim o sposob prowadzenia i zaskoczenie ich czyms nowym w sensie trickow (nie majacych nic z fabula wspolnego). Mozliwe, ze to tylko moja imaginacja...


Raczej na pewno to tylko Twoja imaginacja:D Nie wyobrażam sobie aby MG mógł się nudzić bo mu nie wychodzą cyrkowe sztuczki na które już nie nabiera Graczy:D Jak sesja jest oki i zabawa jest przednia to zastanawiania się nad takimi szczegółami to trochę przesada uważam:P

Szaraq napisał/a:
Nie no, jasne, ze powinno byc, ale jak nie jest, to rola graczy jest sie dostosowac do braku profesjonalizmu MG...


Albo Gracze mogą wykazać profesjonalizm w takiej sytuacji albo MG. Najlepiej jak wykazują to na raz to wtedy nikt na nikogo nie patrzy z oczekiwaniem na reakcje i gra toczy się płynnie. Zawsze MG też może zmodyfikować zamysł przygody jak się przeliczy ze zgodnością postaci Graczy i tyle. To tez jest oznaka profesjonalizmy MG aby modyfikować tok przygody w trakcie biorąc pod uwagę aktualną sytuację tworzoną przez postacie Graczy.

Szaraq napisał/a:
Ekhm... no wlasnie u mnie jest troche inaczej. Wspolpraca tylko jak daje korzysci sobie/MG.


No taka zależność jest mocno samolubna uważam i często pewnie rozwala Ci to przygody i koncepcje bo każdy ciągnie w swoją tylko stronę nie zastanawiając się nad dobrem grupy nawet przez chwilę.

abishai napisał/a:
Wszelkie krzysy twórcze mojej drużyny miały jeden powód..zmęczenie postaciami.


No u mnie takie lekkie znudzenie się zdarzało ale zwykle było to podyktowane słabą samooceną MG w prowadzeniu i w rezultacie męczącymi i przekombinowanymi scenariuszami, zbyt mało plastycznym zwykle.

abishai napisał/a:
Rada..zrobić nowe, i przynajmniej na jakiś czas odpocząć od starych postaci.


Taka tez była rada mojego MG kiedy miał kłopoty z ustaleniem swojej koncepcji na dalszy bieg kampanii i zaczął kombinować w sposób nikomu w tym i jemu nie pasujący. Efekt był taki że do tej kampanii po przerwie nigdy już nie powróciliśmy. Szkoda bo trwała ona ponad 2 lata bez przerwy. Oczywiście przeplataliśmy ją innymi sesjami i systemami:)

abishai napisał/a:
Lub zmienić koncepcje samej rozgrywki..daj swoim postaciom powietrzny okręt np. w spadku..Tyle że, stateczek ma swoje lata i nie lata. Trzeba go wyremontowac, zatrudnić załogę... A na to wszystko należy zdobyć kasę i zamiast podsyłać graczom bogatego BNa z misją, zmusić postacie graczy by poszukały sposobu zarobkowania. A co potem? Statek powinien zarobić na siebie. Graczom przypadnie w udziale szukanie kupców którzy zachca przewieźć swoje dobra , lub pasażerów. Zmaganie z piratami i urzednikami miejskimi ( zaręczam, że gracze doceniali spotkania z pierwsza grupką)


No to jest sposób na pewno. Dać Graczom pole do realizowania własnych aspiracji postaci i czerpania z tego pomysłów do dalszej gry:) Przykładowy pomysł tez jest niezły:)

abishai napisał/a:
Przyznaje że patent z okrętem nie w każdej drużynie wypali. Ale jesli masz samodzielnych i aktwynych graczy..


Samodzielni Gracze zwykle pomysłami na zagospodarowanie czasu własnych postaci są w stanie zagospodarować okresy słabszej dyspozycji MG. Ale jak siądą na laurach razem z Nim i zaczną czekać aż im powie co dalej to już kaplica.
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-12-26, 00:14   

abishai napisał/a:
Wszelkie krzysy twórcze mojej drużyny miały jeden powód..zmęczenie postaciami.
Rada..zrobić nowe, i przynajmniej na jakiś czas odpocząć od starych postaci.
Lub zmienić koncepcje samej rozgrywki..daj swoim postaciom powietrzny okręt np. w spadku..(...)

Hmm... bardzo ciekawe pomysly. Mysle, ze nowe postacie by sporo do sesji wniosly, chociaz ciezko mi bedzie graczy do tego namowic, bo oni sa pod tym wzgledem dosc konserwatywni :)...

Jesli chodzi o pomysl ze statkiem to bylby faktycznie swietny, ale zdarza nam sie grac raz na kwartal jak niezle pojdzie, wiec raczej tego wyjatkowego czasu bysmy nie spedzali na tak... alternatywnych przygodach.

sir_lancelot napisał/a:
Raczej na pewno to tylko Twoja imaginacja:D Nie wyobrażam sobie aby MG mógł się nudzić bo mu nie wychodzą cyrkowe sztuczki na które już nie nabiera Graczy:D Jak sesja jest oki i zabawa jest przednia to zastanawiania się nad takimi szczegółami to trochę przesada uważam:P

Ekhm... ja do sesji podchodze strasznie... ambicjonalnie. Wylaze przed graczy z mysla, ze trza z siebie dac wszystko, zeby pozniej miec satysfakcje. I jezeli podczas sesji nie zobacze zaskoczonych/przestraszonych min moich graczy, a po niej nikt z nich nie bedzie mi opowiadal jakie to wrazenie na nim zrobilo, to bedzie to dla mnie zawsze przecietna sesja, po ktorej satysfakcja jest nikla, mimo ze wszyscy gracze dobrze sie bawili...

sir_lancelot napisał/a:
No taka zależność jest mocno samolubna uważam i często pewnie rozwala Ci to przygody i koncepcje bo każdy ciągnie w swoją tylko stronę nie zastanawiając się nad dobrem grupy nawet przez chwilę.

Hmm... az tak to nie, bo najczesciej gracze mysla tez o dobru MG i sesji, wiec staraja mi sie mimo wszystko przygody nie niszczyc. A jak juz do tego dojdzie, to i tak wszystko jest improwizowane, wiec cos sie wymysla :).
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-12-26, 12:17   

Szaraq napisał/a:
Hmm... bardzo ciekawe pomysly. Mysle, ze nowe postacie by sporo do sesji wniosly, chociaz ciezko mi bedzie graczy do tego namowic, bo oni sa pod tym wzgledem dosc konserwatywni :)...


Gracze są nie mniej przyzwyczajeni do swoich postaci w grze co MG do swoich firmowych rozwiązań w scenariuszach, swoich ulubionych NPC i swoich zagrań które mają owocować u Graczy zaskoczeniem jak sam pisałeś co ma często wpływ na satysfakcję z prowadzenia:P

Wszystko jak widać się kręci wobec ogólnie pojętego sposobu i jakości gry którą sobie wykształcimy i na która składają się pewne unikalne czynniki których kiedy brakuje to odczuwamy dyskomfort. Tak to już jest że czasem inny MG który niby prowadzi na tym samym poziomie a już gra się lepiej. Idąc w drugą stronę czasem wystarczy do grupy dołożyć świeżego Gracza i wszystko zaczyna być jakieś inne i lepsze. Tak to już jest że RPG to bardzo złożone zjawisko którego elementów nie sposób wszystkich na bieżąco analizować w trakcie gry a co dopiero opisać na tym forum:)

Szaraq napisał/a:
Jesli chodzi o pomysl ze statkiem to bylby faktycznie swietny, ale zdarza nam sie grac raz na kwartal jak niezle pojdzie, wiec raczej tego wyjatkowego czasu bysmy nie spedzali na tak... alternatywnych przygodach.


No właśnie to jest gorzka prawda dotycząca wszelkiego rodzaju szukania alternatyw i eksperymentów w grze. Będąc przyzwyczajonym do tego że sesje wychodziły w takiej formie w jakiej ją aktualnie gramy i mając w świadomości ograniczony czas jaki mamy do dyspozycji staramy się eksperymenty i czas na nie przeznaczany ograniczyć do minimum na rzecz standardowo toczonej rozgrywki. Szkoda tylko że w pewnym momencie standardowa rozgrywka którą tak przedkładaliśmy nad urozmaicające ją odstępstwa stałą się cieniem tej gry która była toczona zarówno pod względem klimatu jak i radości z gry.

Szaraq napisał/a:
Ekhm... ja do sesji podchodze strasznie... ambicjonalnie. Wylaze przed graczy z mysla, ze trza z siebie dac wszystko, zeby pozniej miec satysfakcje. I jezeli podczas sesji nie zobacze zaskoczonych/przestraszonych min moich graczy, a po niej nikt z nich nie bedzie mi opowiadal jakie to wrazenie na nim zrobilo, to bedzie to dla mnie zawsze przecietna sesja, po ktorej satysfakcja jest nikla, mimo ze wszyscy gracze dobrze sie bawili...


Twoje podejście oczywiście pochwalam bo zaangażowanie nawet w słabym scenariuszu i w słabym składzie potrafi wycisnąć jakieś kilka dodatkowych kropel klimatu i dobrej zabawy. Podchodzenie do tego w sposób że każda sesja musi być kompletną dla Graczy nowością i dawać ciągle nowe doznania w ramach jednego systemu jest lekko naiwne bo tak samo jak życie nie zaskakuje Nas swoją formą i treścią co dnia tak i dość ciężko zaskoczyć czymś Graczy orientującymi się dobrze w systemie i grającymi postaciami które żyją w tym świecie przecież od urodzenia. Rozumiem że chodzi ci bardziej o takie pozytywne impulsy i warzenie jakie jest przez Ciebie wywierane na Graczach w trakcie sesji. Jednak na kimś kto Cię dobrze zna to już nie będzie tak łatwo zrobić takie wrażenie a rezygnowanie ze starego składu na rzecz nowego z powodu braku elementu zaskoczenia uważam za krok zbyt radykalny.

Szaraq napisał/a:
Hmm... az tak to nie, bo najczesciej gracze mysla tez o dobru MG i sesji, wiec staraja mi sie mimo wszystko przygody nie niszczyc. A jak juz do tego dojdzie, to i tak wszystko jest improwizowane, wiec cos sie wymysla :).


No właśnie takiej postawy nie lubię najbardziej chyba na sesji. Kiedy Gracze muszą myśleć kategoriami Graczy a nie postaci które odgrywają. Muszą odgrywać autonomiczne osoby w świecie gry tak jakby wiedziały o tym że to tylko sesja i zabawa. Muszą kryć niedociągnięcia koncepcji MG i zmuszać się do współpracy lub do zachowań które sa na rękę czasu gry lub założeń MG. Nie lubię tego i dlatego nie poprę Twojego zdania na ten temat. Wiadomo że całkiem przełączyć się myśleniem na postać nie da rady ale przynajmniej sesja nie powinna Graczy w tym ograniczać i wymagać od nich rozsądku Graczy w zachowaniu postaci w grze.
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-12-26, 14:47   

sir_lancelot napisał/a:
Tak to już jest że RPG to bardzo złożone zjawisko którego elementów nie sposób wszystkich na bieżąco analizować w trakcie gry a co dopiero opisać na tym forum:)

Bez przesady, ja uwazam, ze rady Abishaia mi calkiem pomogly :P. Chociaz w sumie dalej nie mam co z nimi zrobic, bo jak juz wspomnialem za rzadko gramy, zeby robic tak "lajtowe" przygody, a ciezko mi bedzie graczy przekonac do zmiany postaci.

sir_lancelot napisał/a:
mając w świadomości ograniczony czas jaki mamy do dyspozycji staramy się eksperymenty i czas na nie przeznaczany ograniczyć do minimum na rzecz standardowo toczonej rozgrywki. Szkoda tylko że w pewnym momencie standardowa rozgrywka którą tak przedkładaliśmy nad urozmaicające ją odstępstwa stałą się cieniem tej gry która była toczona zarówno pod względem klimatu jak i radości z gry.

U mnie jest akurat dokladnie odwrotnie. Bardziej jak napisales w innym poscie: majac swiadomosc malej czestotliwosci gry staram sie, aby kazda sesja byla wyjatkowa, wiec musze bardzo duzo eksperymentowac, co nie zawsze wychodzi na dobre (sam mowiles o zjawisku "przeeksperymentowania").

sir_lancelot napisał/a:
dość ciężko zaskoczyć czymś Graczy orientującymi się dobrze w systemie i grającymi postaciami które żyją w tym świecie przecież od urodzenia.

No wlasnie ja mam taka przewage, ze moi gracze nie orientuje sie zbyt dobrze w systemie :D. To jest z jednej strony duza zaleta, bo moge ich zaskoczyc czyms dla starych EDekowcow tak prostym jak Swietlisci, a z drugiej strony wada, bo nie moge z nimi rozegrac takiego dla przykladu: "Barsaive at war", bo im zadne nazwiska, organizacje itp. nie beda nic mowily...

sir_lancelot napisał/a:
Rozumiem że chodzi ci bardziej o takie pozytywne impulsy i warzenie jakie jest przez Ciebie wywierane na Graczach w trakcie sesji.

Mam wrazenie, ze ciagle ci chodzi o zaskoczenie w fabule. Dla jasnosci mi chodzi bardziej o tricki - modulacja glosu itp.

sir_lancelot napisał/a:
Jednak na kimś kto Cię dobrze zna to już nie będzie tak łatwo zrobić takie wrażenie a rezygnowanie ze starego składu na rzecz nowego z powodu braku elementu zaskoczenia uważam za krok zbyt radykalny.

To jest akurat prawda, ale mi chodzi bardziej o "odpoczynek", niz o kompletna rezygnacje ze starego skladu.

sir_lancelot napisał/a:
No właśnie takiej postawy nie lubię najbardziej chyba na sesji. Kiedy Gracze muszą myśleć kategoriami Graczy a nie postaci które odgrywają. Muszą odgrywać autonomiczne osoby w świecie gry tak jakby wiedziały o tym że to tylko sesja i zabawa. Muszą kryć niedociągnięcia koncepcji MG i zmuszać się do współpracy lub do zachowań które sa na rękę czasu gry lub założeń MG. Nie lubię tego i dlatego nie poprę Twojego zdania na ten temat. Wiadomo że całkiem przełączyć się myśleniem na postać nie da rady ale przynajmniej sesja nie powinna Graczy w tym ograniczać i wymagać od nich rozsądku Graczy w zachowaniu postaci w grze.

Generalnie jest tak, ze wiadomo, ze jak popelnie jakis kardynalny blad, to nikt nie bedzie robil czegos, co jest wbrew naturze jego postaci, zeby tylko sesja trwala dalej. Ale z drugiej strony nikt nie stara sie zepsuc mi na sile przygody przez jedna glupia klotnie.
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-12-26, 15:41   

Szaraq napisał/a:
Bez przesady, ja uwazam, ze rady Abishaia mi calkiem pomogly :P. Chociaz w sumie dalej nie mam co z nimi zrobic, bo jak juz wspomnialem za rzadko gramy, zeby robic tak "lajtowe" przygody, a ciezko mi bedzie graczy przekonac do zmiany postaci.


To co mówisz świadczy o tym że:

- Abi się zna na tym co mówi:)

- Twoi Gracze są normalni jeśli nie chcą abyś im pozamieniał ich ulubione postacie na jakieś nowe i słabe i znowu by musieli wszystko zaczynać od nowa:P

Szaraq napisał/a:
U mnie jest akurat dokladnie odwrotnie. Bardziej jak napisales w innym poscie: majac swiadomosc malej czestotliwosci gry staram sie, aby kazda sesja byla wyjatkowa, wiec musze bardzo duzo eksperymentowac, co nie zawsze wychodzi na dobre (sam mowiles o zjawisku "przeeksperymentowania").


No to nie wiem już z czym Ty masz problem tak naprawdę skoro wszystko jak piszesz jest w jak najlepszym ładzie i porządku:) Dla mnie jak coś osiąga dobry pułap to nie trzeba osiadać na laurach ale można na jakiś czas zaprzestać ciągłych eksperymentów po prostu bo one tak samo jak mogą poprawić sytuacje to mogą i ją pogorszyć. A Gracze bez uczucia ciągłości i stabilności w rozgrywce tez pewnie komfortowo się nie czują. Ja bym się nie czuł dobrze jakby przygoda z każdą sesją ewoluowała i eksperymentalnie rozwijała się w innym kierunku.

Szaraq napisał/a:
No wlasnie ja mam taka przewage, ze moi gracze nie orientuje sie zbyt dobrze w systemie :D. To jest z jednej strony duza zaleta, bo moge ich zaskoczyc czyms dla starych EDekowcow tak prostym jak Swietlisci, a z drugiej strony wada, bo nie moge z nimi rozegrac takiego dla przykladu: "Barsaive at war", bo im zadne nazwiska, organizacje itp. nie beda nic mowily...


No taka przewaga MG o jakiej mówisz to żadna przewaga a tylko złuda i trzymanie Graczy na poziomie z którego powinni się rozwijać systematycznie do wyższego poziomu postrzegania systemu. Nie ukrywam że za sprawą przygód proponowanych przez MG powinni poznać to wszystko o czym nie czytali aby byli w końcu w stanie zagrać w każda przygodę z podręczników i dodatków i czuć się dobrze wśród wszystkich tych znanych w świecie zjawisk o których teraz nie mają pojęcia. Twoja w tym głowa aby tak było:P

Szaraq napisał/a:
Mam wrazenie, ze ciagle ci chodzi o zaskoczenie w fabule. Dla jasnosci mi chodzi bardziej o tricki - modulacja glosu itp.


Eee takie tam triki:P Jak MG solidną robi robotę i dobrze wykłada i zawiązuje sytuację na szyjach Graczy to nie ma większego znaczenia czy przy tym jodłuje czy mówi basem:P Przynajmniej jak dla mnie:) Zawsze to miły dodatek oczywiście ale oby nie stał się to przerost formy nad treścią:P

Szaraq napisał/a:
To jest akurat prawda, ale mi chodzi bardziej o "odpoczynek", niz o kompletna rezygnacje ze starego skladu.


Takie tam gadanie:P Jak poprowadzisz komuś innemu i zaskoczysz ich tym co tych starych nie bierze już wcale to Ci się tak spodoba że Ci będzie ciężko wrócić do tych niewzruszonych znających Cię jak własne schodzone buty Graczy zobaczysz:P

Szaraq napisał/a:
Generalnie jest tak, ze wiadomo, ze jak popelnie jakis kardynalny blad, to nikt nie bedzie robil czegos, co jest wbrew naturze jego postaci, zeby tylko sesja trwala dalej.


Gracze nie są od walki z losem swoich postaci poprzez naprawianie błędów MG. Są od takiego odgrywania postaci w realiach aby postać mogła być sobą w świecie gry.

Szaraq napisał/a:
Ale z drugiej strony nikt nie stara sie zepsuc mi na sile przygody przez jedna glupia klotnie.


W dobrej sesji zawsze jest miejsce na kłótnie między postaciami. Kłótnie miedzy Graczami i MG nie wchodzą moim zdaniem w skład scenariusza:)
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
abishai 
Uczeń III Kręgu


Wiek: 43
Dołączył: 28 Lis 2006
Posty: 58
Wysłany: 2006-12-26, 15:48   

Cytat:
Bez przesady, ja uwazam, ze rady Abishaia mi calkiem pomogly :P. Chociaz w sumie dalej nie mam co z nimi zrobic, bo jak juz wspomnialem za rzadko gramy, zeby robic tak "lajtowe" przygody, a ciezko mi bedzie graczy przekonac do zmiany postaci.


Częstotliwość, rzeczywiście bywa problemem...Niemniej zaangażowanie postaci w jakąś działalność, czy to naprawianie okrętu, czy też ochrona wioski, czy doczepienie jako ochrona karawany powinno wnieść powiew świerzości do gry. Zwłaszcza, że takie "zakotwiczenie drużyny", wcale nie oznacza, że gracze stracą możliwość rozgrywania tradycjnych przygód. Wprost przeciwnie, zyskają bazę wypadową i nowe środki które mogą użyć w przygodach. A kiedy uznasz, że czas oddzielić graczy od ich "bazy", to cóż podatki bywają zabójcze a urząd podatkowy bezlitosny :-D
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-12-26, 16:51   

abishai napisał/a:
Wprost przeciwnie, zyskają bazę wypadową i nowe środki które mogą użyć w przygodach.


Abi masz rację:) Ja w kampanii która wraz z 2 kumplami grałem 2 lata na żywo miałem gospodę przy jednym ze szlaków i była to niezła baza dla Nas zarówno pod względem czysto finansowym jak i operacyjnym:)

Oczywiście podczas naszej nieobecności wszystkim opiekowała się zatrudniona załoga. My figurowaliśmy jako właściciele którzy przygotowali i urządzili lokal. Żaden z Nas nie stał za barem, nie robił na zmywaku ani za kelnera oczywiście:D Gospoda znajdowała się u wlotu kompleksu jaskiń i mieliśmy tam tez hotel i wszelkie swoje szpargały i sprawy.

Bardzo fajny to był motyw przyznaje:) Wcale nie umniejszał naszej mobilności na szlaku.
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
Szaraq 
Czeladnik VI Kręgu


Wiek: 36
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 236
Skąd: Warszawa
Wysłany: 2006-12-26, 23:49   

sir_lancelot napisał/a:
No to nie wiem już z czym Ty masz problem tak naprawdę skoro wszystko jak piszesz jest w jak najlepszym ładzie i porządku:) Dla mnie jak coś osiąga dobry pułap to nie trzeba osiadać na laurach ale można na jakiś czas zaprzestać ciągłych eksperymentów po prostu bo one tak samo jak mogą poprawić sytuacje to mogą i ją pogorszyć. A Gracze bez uczucia ciągłości i stabilności w rozgrywce tez pewnie komfortowo się nie czują. Ja bym się nie czuł dobrze jakby przygoda z każdą sesją ewoluowała i eksperymentalnie rozwijała się w innym kierunku.

No wlasnie chodzi mi o to co juz wczesniej napisalem. Ze takie trzymanie sie na jednym pulapie nie zaspokaja moich ambicji. I po kazdej takiej sesji mam wrazenie, ze w sumie nic nowego nie pokazalem - graczom sie podoba nie przecze, ale ja mam ochote na wielkie wrazenie, a nie tylko podoba...
Juz kilka razy mi sie po sesji zdarzyly spore slowa uznania (najlepsze z nich: "stary, jak zes wtedy do mnie potrzedl, to sie tak balem, ze chcialem powiedziec, ze moja postac sie zabija, a na realu wbiec do kibla i zapalic swiatlo ;)") i to bylo niesamowite uczucie :).

sir_lancelot napisał/a:
No taka przewaga MG o jakiej mówisz to żadna przewaga a tylko złuda i trzymanie Graczy na poziomie z którego powinni się rozwijać systematycznie do wyższego poziomu postrzegania systemu. Nie ukrywam że za sprawą przygód proponowanych przez MG powinni poznać to wszystko o czym nie czytali aby byli w końcu w stanie zagrać w każda przygodę z podręczników i dodatków i czuć się dobrze wśród wszystkich tych znanych w świecie zjawisk o których teraz nie mają pojęcia. Twoja w tym głowa aby tak było:P

Nie no oczywiste ze sie rozwijaja. Te swiatelka nie beda ich gonic w nieskonczonosc, tylko albo sami wpadna na trop Swietlistych albo to organizacja bedzie chciala sie z nimi dogadac. I w ten sposob poznaja kolejna czesc swiata...

Swoja droga zrobilem im kiedys wycieczke po najwiekszych miastach Barsawii (oczywiste, ze nie krajoznawcza, tylko szli do kazdej w jakims celu) i byli pod sporym wrazeniem Zatrutego Lasu i samego Jerris. Albo pokazanie najpierw Iopos jako utopii, w ktorej wszyscy sie ciesza zyciem, a pozniej brudow tego miasta... :).

sir_lancelot napisał/a:
Eee takie tam triki:P Jak MG solidną robi robotę i dobrze wykłada i zawiązuje sytuację na szyjach Graczy to nie ma większego znaczenia czy przy tym jodłuje czy mówi basem:P Przynajmniej jak dla mnie:) Zawsze to miły dodatek oczywiście ale oby nie stał się to przerost formy nad treścią:P

No co ty - jak dla mnie bez formy to RPG bedzie czysta bajeczka, ktora gracze usiada, posluchaja i poudaja, ze sa kims innym. Takie wlasnie tricki, jak modulacja glosu, podchodzenie i lapanie graczy z zaskoczenia, udawanie emocji (placz jest niesamowitym narzedziem) a do tego odpowiednio skonstruowany opis - to powoduje przyspieszenie bicia serca i prawdziwe odczuwanie emocji przez graczy.

Swoja droga obserwuje troche spadek swojej formy jesli o to chodzi wraz z czasem niegrania, ale co zrobic... Coraz czesciej mi np. ladnych, barwnych slow w opisach brakuje :/.

sir_lancelot napisał/a:
Takie tam gadanie:P Jak poprowadzisz komuś innemu i zaskoczysz ich tym co tych starych nie bierze już wcale to Ci się tak spodoba że Ci będzie ciężko wrócić do tych niewzruszonych znających Cię jak własne schodzone buty Graczy zobaczysz:P

To moze byc akurat prawda, ale troche brakuje mi, zebym tak wbil na sesje i nie trudzac sie zbytnio, bo stosujac opykane przez siebie tricki wywarl mocne wrazenie na graczach :).

sir_lancelot napisał/a:
W dobrej sesji zawsze jest miejsce na kłótnie między postaciami. Kłótnie miedzy Graczami i MG nie wchodzą moim zdaniem w skład scenariusza:)

Nie no, to wiadome, ale raczej nie ma tak, ze BG pokloca sie na dobre, rozdziela sie i potem jest problem, bo trza pol czasu jednemu poswiecac, kiedy drugi sie nudzi i wybija z klimatu i na odwrot i jest kila, nie gra...

abishai napisał/a:
Niemniej zaangażowanie postaci w jakąś działalność, czy to naprawianie okrętu, czy też ochrona wioski, czy doczepienie jako ochrona karawany powinno wnieść powiew świerzości do gry

Nie no, wiadomo - ale mowie, ze mysle czy jest sens tracic ten jeden dzien (noc...) na pol roku, zeby pobawic sie z graczami w budowanie okretow i walke ze skarbowka ;).
_________________
Pozdrawiam
Szaraq
 
 
 
sir_lancelot 
Czeladnik VI Kręgu
Sir Lancelot


Wiek: 42
Dołączył: 28 Cze 2006
Posty: 304
Skąd: Iława
Wysłany: 2006-12-27, 00:08   

Szaraq napisał/a:
No wlasnie chodzi mi o to co juz wczesniej napisalem. Ze takie trzymanie sie na jednym pulapie nie zaspokaja moich ambicji. I po kazdej takiej sesji mam wrazenie, ze w sumie nic nowego nie pokazalem - graczom sie po


Ta Twoja ambicja to Cię zniszczy jako MG wspomnisz moje słowa:P Niedługo to striptiz Graczom urządzisz żeby było coś nowego:D Ile można zaskakiwać?:) Ja to bym już rzygał jako Gracz tymi niespodziankami:P A Tobie jeszcze się chce je wymyślać:P Byś się wstydził:)

Szaraq napisał/a:
Juz kilka razy mi sie po sesji zdarzyly spore slowa uznania (najlepsze z nich: "stary, jak zes wtedy do mnie potrzedl, to sie tak balem, ze chcialem powiedziec, ze moja postac sie zabija, a na realu wbiec do kibla i zapalic swiatlo ;)") i to bylo niesamowite uczucie :).


Albo jesteś najbardziej niedocenianym i najlepszym MG showmanem jakiego nosiła nasza Polska ziemia:) Albo masz Graczy co srają w gacie na Robocopie i tyle:P

Szaraq napisał/a:
Nie no oczywiste ze sie rozwijaja. Te swiatelka nie beda ich gonic w nieskonczonosc, tylko albo sami wpadna na trop Swietlistych albo to organizacja bedzie chciala sie z nimi dogadac. I w ten sposob poznaja kolejna czesc swiata...


No jak tak jest to spoko:) Nie wiem tylko czemu tak długo ich w tym uświadamiasz skoro gracie z tego co pamiętam nie od wczoraj:P

Szaraq napisał/a:
Swoja droga zrobilem im kiedys wycieczke po najwiekszych miastach Barsawii (oczywiste, ze nie krajoznawcza, tylko szli do kazdej w jakims celu) i byli pod sporym wrazeniem Zatrutego Lasu i samego Jerris. Albo pokazanie najpierw Iopos jako utopii, w ktorej wszyscy sie ciesza zyciem, a pozniej brudow tego miasta... :).


Powiem tak:) Jak Graczy nie uświadomisz w świecie którym prowadzisz to nie wywnioskują tego z podręczników sami ani nie wpadną na to zwykle od razu:) Im szybciej zadziałasz nad tym aby mieć świadomych świata gry Graczy tym szybciej będziesz miał radochę z dobrego i w pełni zrozumiałego prowadzenia.

Szaraq napisał/a:
To moze byc akurat prawda, ale troche brakuje mi, zebym tak wbil na sesje i nie trudzac sie zbytnio, bo stosujac opykane przez siebie tricki wywarl mocne wrazenie na graczach :).


To ja proponuje się nie uwsteczniać tylko popracować nad innymi metodami aby tych starych pozaginać jeszcze:)

Szaraq napisał/a:
Nie no, to wiadome, ale raczej nie ma tak, ze BG pokloca sie na dobre, rozdziela sie i potem jest problem, bo trza pol czasu jednemu poswiecac, kiedy drugi sie nudzi i wybija z klimatu i na odwrot i jest kila, nie gra...


No jak z założenia mieli być razem jako team to jest kiła. Ale jak wynika z tego rywalizacja to jest dużo lepiej niż łażenia jeden drugiemu bez sensu za dupą:)

Szaraq napisał/a:
Nie no, wiadomo - ale mowie, ze mysle czy jest sens tracic ten jeden dzien (noc...) na pol roku, zeby pobawic sie z graczami w budowanie okretow i walke ze skarbowka ;).


Jak wątpisz to spójrz na mój przykład z gospodą:) Sami na to wpadliśmy jak tylko obłaziliśmy te jaskinie a MG dopiero potem podchwycił o co Nam z ta jaskinią chodzi. Jak Twoi Gracze tego nie umieją to ich trochę nakieruj że nie muszą stać z miskami jak w wiezieniu i czekać aż im nałożysz do pełna przygód tylko sami niech robią to co w ambicjach ich postaci leży a już jest o niebo lepiej:)
_________________
http://www.myspace.com/sobiewolaclub

http://www.sobiewola.pl/
 
 
 
eliandir 
Uczeń II Kręgu


Wiek: 40
Dołączył: 13 Sie 2008
Posty: 40
Skąd: Szczebrzeszyn, Zamość
Wysłany: 2008-09-10, 20:44   

Ja prowadziłem i staram się prowadzić drużynom liczącym od 2 do 5 graczy. Raz zdarzyło mi się prowadzić sesję dla chyba 6 (a może nawet 7 graczy) i to w ED właśnie, ale nie wspominam jej dobrze bo szybko zapanował na niej chaos, a potem sesja zamieniła się w komedię z elementami groteski.

Najlepiej mi się prowadzi jednak dla drużyn składających się z 3-4 bohaterów, gdyż przy drużynie składającej się z dwóch postaci trzeba zawsze pamiętać o dostosowywaniu poziomu przeciwników do możliwości takiego tandemu.
_________________
MG: Nicość podąża za wami wielkimi krokami.
G: Odwracam się i spoglądam nicości w twarz.
 
 
 
Kot 
Opiekun IX Kręgu
Wędrowiec


Wiek: 42
Dołączył: 09 Cze 2006
Posty: 1329
Skąd: zadupie pomniejsze
Wysłany: 2008-09-11, 14:25   

eliandir napisał/a:
przy drużynie składającej się z dwóch postaci trzeba zawsze pamiętać o dostosowywaniu poziomu przeciwników do możliwości takiego tandemu.

O czym nie wszyscy pamiętają. Na przykład nasyłając na biedny duet ożywioną wieżę.
_________________
Mariusz "Kot" Butrykowski
"The only way to keep them in line is to bury them in a row..."
 
 
 
lord.owca 
Czeladnik V Kręgu
Zagubiony


Wiek: 39
Dołączył: 23 Maj 2006
Posty: 152
Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2008-09-11, 14:41   

Bez przesady było nas łącznie troje i wieża nie była jakoś szczególnie wymagająca. Przeżyliśmy i jest si. Po za tym jakie wspomnienia to zostawia :P
_________________
inkscape-tutorial.pl portfolio.dnginfo.pl
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template junglebook v 0.2 modified by Nasedo