Tak mnie naszło na napisanie tego postu, podglądając forum Setha.
Abstrahując od "przenosin" charakteru i systemu wartości gracza na postać, chciałbym bardziej zająć się tymi wirtualnymi postaciami, jakie generuje MG.
Myślę, że niezależnie od doświadczenia, każdy MG ma swoje przyzwyczajenia i grając u niego dłuższy czas można spokojnie stwierdzić jakie typy NPCów lubi i jakie najczęściej tworzy. Ja wiem, że schematyzm, czy też powiedzmy szczerze rutyna, jest często zabójcą dobrej zabawy. ALbo ją po prostu spłaszcza, czyniać sesje podobne jedna do drugiej.
Bo tak naprawdę solą świata są właśnie bohaterowie. Jak najbardziej żywi, ze swoimi celami, przesądami i charakterem, potrafią nadać barwę całej kampanii, zresztą wie to każdy MG.
Wiedząc o tym, staram się od czasu do czasu, tworzyć NPCów od strony ich celów. Nie wymyślam więc wpierw wyglądu, rasy itp. Dla mnie najważniejsze jest (o dziwo ;) ) imię. Staram się by fajnie brzmiało i wywoływało w mojej glowie łancuch skojarzeń. Jak już to mam, to nakreślam sobie 2-6 celów. Bliskich i dalekosieżnych, często wplątanych w jakieś organizacje, w główny storyline, albo powiązane pokrewieństwem z oficjalnymi postaciami (to mi się najbardziej podoba, gdy w opowieściach wychodzi, że wuj, czy stryj to Torgak, a ciotka to vardeghul ;) ).
I potem wygładzam postać, jeśli wiem, że odegra jakąś rolę w grze. Jeśli będzie epizodem, to pozostaje tylko jako imię w mojej głowie (kartce).
Z tym wygładzaniem może być różnie. Grałem u kilku MG, i przyznaję, że bawiła mnie pewna sztampowość. U jednego piękne kobiety zawsze były wrednymi sukami, intrygantkami, lub morderczyniami. Zwykle wplątane w mroczne interesy, dążyły do omamienia i wykorzystania BG za wszelką cenę..
W jego swiecie nie sposób było spotkać piękną dziewczynę, która mogła naprawdę zakochać się w postaci gracza i poświęcić dla niego swoje życie.
U innego, nawet zwykły XIVw chłop pańszczyźniany często miał znaczną wiedze, czy też odwagę wynoszenia się ponad BG, szlachcica z urodzenia i tytułu. CO drugie dziecko było biedne i zastraszone i zwykle trzeba było takiego unikać, bo albo miało psychiczną chorobę, albo było opętane. Duchowni najczęściej też byli skażeni :)
Wiem, że to skrajne przykłady. Ale to mnie trochę raziło i z drugiej strony ułatwiało grę jako graczowi. Z daleka omijałem takich NPCów znając "zamiłowania" mistrzów gry.
Z tego też względu staram się zaskakiwać i różnicować moich NPCów. Nie każdy Ksenomanta jest wredny, egoistyczny, mroczny i zły. Zresztą i w literaturze ED była postać Ksenomanty, głosiciela Garlen. Nie każdy wietrzniak jest "wietrzniacki" ;) A już najfajniejszą rasą w ED do różnicowania są ludzie...Nieprzewidywalni, targani emocjami, porafiący w jednej chwili wielbić bohaterów a w drugiej okrzyknąć ich naznaczonymi.
CO mi się podoba, w dobrze opracowanych NPCach, to kwestie ich przewijania się przez kampanię. Gdy bohaterowie graczy po kilku miesiącach spotkają "starego znajomego" to też odpada mi mozolna praca opisywania wyglądu, zachowania NPCa. Oni już go znają i po swojemu zapamiętali. Jak bardzo po swojemu, można sprawdzić pytając po sesji, a jak sobie wyobrażasz XY? Odpowiedzi często są zaskakujące ;)
No, ja zwykle unikalem stereotypow przy tworzeniu BN. Niekoniecznie zawsze mi sie to udawalo, ale mysle, ze mam w tym pewne wyniki. Udalo mi sie stworzyc do kampanii Maga BN, ktory z poczatku wydawal sie takim gandalfopodobnym "dobrym mistrzem", mentorujacym troche postaciom graczy. Jak to sie rozwinelo, Owca i Seth wiedza najlepiej.
Wiem, ze mam na pewno jakas maniere w opisywaniu i tworzeniu BN. Kiedys byla to oryginalnosc za wszelka cene i lamanie stereotypow, ale mam nadzieje, ze juz tego tak nie widac...
_________________ Mariusz "Kot" Butrykowski
"The only way to keep them in line is to bury them in a row..."
Ja tworząc głównych NPCów staram się (albo chciałbym starać się ) każdemu z nich nadać jakiś swoisty charakter, coś co gracze będą później pamiętali. Oczywiście nie zawsze to wyjdzie, albo nie zawsze chce się jakoś myśleć nad każdym NPCem. Często bywa tak, że napotykają wymyślonych na poczekaniu DI, którzy róznie się zachowują. Chociażby pewien t'skrangdzki karczmarz, który później przypominał mi stereotypowego karczmarza żyda z XVII wieku z Polski :).
Nie robie natomiast tak szablonowo jak ci twoi byli czy obecni MGowie. Ze też podam twój przykład panie Gerion:
Gerion napisał/a:
U jednego piękne kobiety zawsze były wrednymi sukami, intrygantkami, lub morderczyniami. Zwykle wplątane w mroczne interesy, dążyły do omamienia i wykorzystania BG za wszelką cenę..
W jego swiecie nie sposób było spotkać piękną dziewczynę, która mogła naprawdę zakochać się w postaci gracza i poświęcić dla niego swoje życie.
Nie potrafiłbym tak robić, wtedy byłoby za prosto w świecie przecież tak złożonym.
A co do...
Gerion napisał/a:
Nie każdy wietrzniak jest "wietrzniacki" ;)
...to moi gracze poszukiwali ostatnio (gdzieś chyba na początku wakacji) zwiadowcy w Axalacail, mieście t'skrangów i wietrzniaków. I znaleźli ponurego, leniwego i wiecznie zamyślonego wietrzniaka, adepta Powietrznego Zwiadowcę.
PS. Nie wiem czy dobrze odpowiedziałem na główny temat.
Wiek: 40 Dołączył: 25 Maj 2006 Posty: 851 Skąd: Włocławek/Olsztyn
Wysłany: 2007-09-07, 22:54
Pewna rutyna zawsze się pojawia z czasem. Po sesjach lubię pytać graczy co skrytykowali by w sposobie mojego prowadzenia, konstrukcji przygody, motywacji BNów, opisu świata itd. W ten sposób np dowiedziałem się, że wprowadzam do gry niewiele kobiet adeptek, sprowadzając rolę płci pięknej do barmanek, handlarek i innych pospolitych profesji.
Druga rzecz, liczby. Statystyki mówią za siebie z kim najczęściej BG powinni mieć do czynienia. Czy większość waszych DI to krasnoludy, a nie np ludzie? Czy nie za dużo u was Ksenomantów, kosztem np Iluzjonistów? U mnie w przygodach wśród adeptów (BNów) dominują właściwie ludzie i orki.
Ważne żeby zachować umiar w występowaniu przedstawicieli dwóch z najrzadszych ras, w końcu stanowią oni niewielki odsetek społeczności. Z tego też powodu zwłaszcza, bardzo niewielu zdarzy się nietypowych, odstających od stereotypów wietrzniaków czy obsydian. Jestem zdania, że nie należy przeginać w odchodzeniu od pewnych schematów, bo i to może stać się rutyną, o czym wspominał już kolega Kot.
Gerion, oględny, krótki opis spisanych BNów z mojej kampanii Wiecznych Wędrowców jest na forum w "Naszej Barsawii".
Co jeszcze.. Lubię wprowadzać głosicieli. Warto. Interakcje z nimi jako sceny poboczne nadają światu kolorytu i kulturowego wymiaru. Jakiś czas temu poprowadziłem nowej drużynie w Bydgoszczy, w ramach wprowadzenia w klimat świata, spotkanie z głosicielem Thystoniusa. Był nim groźnie wyglądający, ogorzały, napakowany krasnolud, zaczepiający DI na miejskim targu. Oczywiście zaczepił jednego z boh graczy, wietrzniaka. Sprawiał przy tym wrażenie jakby szukał komu tu sprać mordę. Chciał wyzwać kogoś na pojedynek.. Wietrzniak dla żartu, nakierował go na drużynowego Wojownika. Zanim doszło do konfrontacji, Woj zdołał nieźle się przelęknąć. Spodziewał się mocnej jatki. Kiedy doszło do spotkania, krasnal chcąc sprawdzić siłę Wojownika posiłował się z nim na rękę. Wygrał, podziękował Thystoniusowi, wypił piwko, pogawędził o świecie, polityce i rozbojach.. i podziękował za udany pojedynek sławiąc Thystoniusa.
Generalnie NPCe u mnie powstają często w improwizacji, są dość zróżnicowani (przynajmniej takie mam wrażenie), czasem przesadzeni, czasem poważni, nie mam chyba jakiegoś schematu przy ich tworzeniu, choć mam przy tworzeniu postaci niezależnych skłonności do zabawy konwencją i popkulturą. Lubię wzorować NPC-ów na postaciach z książek i filmów i czasem robię to bez ogródek, by każdy bez wątpliwości mógł skojarzyć daną osobę z książkowym czy filmowym bohaterem. Choć nigdy nie robię tak by przez to dany NPC stracił swój earthdawnowy charakter. Poza tym uwielbiam postaci z oficjalnego storyline-a.
Rasy dawców imion? U mnie chyba najczęściej jednak krasnoludy. Potem ludzie, orkowie, elfy, nad rzekami i jeziorami t'skrangi, potem trolle i na końcu obsydianie i wietrzniaki. Co do dyscyplin, tez chyba nie ma jednego schematu, raz złodziej drużynę okrada, innym razem jej pomaga.
Cryingorc napisał/a:
Czy nie za dużo u was Ksenomantów, kosztem np Iluzjonistów?
To u mnie na odwrót tzn tak się złożyło, że gracze mieli do czynienia ze sporą ilością "złej" iluzji. Więc tak jakby Iluzjoniści przejęli rolę tych "złych" magów. Ale z drugiej strony było równie dużo NPC-ów iluzjonistów, którzy drużynie pomagali.
Z NPC-ów, których stworzyłem zapamiętam Szalonego Jima. Szalony Jim mieszka w Wielkim Targu, jest emerytowanym poszukiwaczem przygód, prawdopodobnie wysokokręgowym adeptem (lepiej tego nie sprawdzać, nie wiadomo co Jimowi przyjdzie do głowy). Jim zajmuje się zbieraniem trudnodostępnych składników do eliksirów. Lubi rozmawiać ze swoją siekierą, z którą się nie rozstaje. Gracze trafili do niego szukając rogu jednorożca. Weszli do niego na podwórze a on przywitał ich z zakrwawioną siekierą w ręce, w głębi leżały kawałki jakichś dziwnych bestii. Jim się nie przedstawił, za to przedstawił swoją siekierę: "To jest Jim, Jim was wita, ukłoń się gościom Jim... co mówisz? Tak widzę, że to jakieś żółtodzioby...". Jim to potrafi się targować...
_________________ Wojciech 'Sethariel' Żółtański Gry-Fabularne.pl - serwis o grach fabularnych
Ostatnio zmieniony przez Sethariel 2007-09-07, 23:44, w całości zmieniany 2 razy
A jeden z graczy, grający wietrzniakiem iluzjonistą przypomniał mi o pewnej epizodycznej postaci, którą kiedyś spotkali nad brzegiem Węża. Otóż leżał on w jakimś rowie, kilkadziesiąt metrów od traktu i wołał pomocy. Okazało się, że nie ma nogi bo coś mu ją niedawno pożarło. Jak go wypytali o to, okazało się, że to nie była żadna bestia, tylko jego dwaj kompani. Właśnie tak. A inspiracją do powstania tej postaci był utwór niejakiego Kazimierza Staszewskiego pt "Nie mam nogi" czy jakoś tak.
Witam wszystkich. Może dorzucę moje trzy grosze do tej dyskusji. Otóż koncepcja bohaterów niezależnych jaką ja lansuję polega na przenoszeniu postaci z książek/życia/filmów do gry. osobiście najbardziej charakterystyczne postacie biorę z lektur szkolnych :P
Ilu ciekawych bohaterów pojawiło się na kartach lektur! Np. "Lalka", "Cierpienia młodego Wertera", "Jądro ciemności" i wiele innych! Filmy niestety nie dają mi aż takiego poczucia bohaterów bym skutecznie przenosił ich na grunt rpg.
Boję się wprowadzać pokrewieństwa ze znanymi tego świata. Gdybym coś namącił z takim bohaterem skutki mogłyby być katastrofalne :) Ale sama idea ciekawa i na pewno dodaje smaczku grze.
Największy problem jaki mam z postaciami to ich opis. Dokładny/mało dokładny? Zabawa głosem? Cechy charakterystyczne? Czasem zdarza mi się zaciąć gdy graczy nadto zainteresuje postać dla mnie 2-planowa. Eh ta improwizacja... Jak wy sobie radzicie w takiej sytuacji?
Największy problem jaki mam z postaciami to ich opis. Dokładny/mało dokładny? Zabawa głosem? Cechy charakterystyczne? Czasem zdarza mi się zaciąć gdy graczy nadto zainteresuje postać dla mnie 2-planowa. Eh ta improwizacja... Jak wy sobie radzicie w takiej sytuacji?
Jak zwykle: wplatam jakiś pomysł fabularny w pewien archetyp postaci, po czym dodaje swoje trzy grosze, które zwykle powodują, że postać przestaje być szablonowa. Nie lubię powtarzać utartych wzorców, bo spłycają grę i powodują, że gracze przestają zapamiętywać bohaterów niezależnych.
_________________ Mariusz "Kot" Butrykowski
"The only way to keep them in line is to bury them in a row..."
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum