Poprzedni temat :: Następny temat
Biała dama
Autor Wiadomość
birchie 
Uczeń IV Kręgu
Metal Fist Shaman


Wiek: 41
Dołączył: 23 Mar 2007
Posty: 94
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-02-13, 16:31   

Wspólny post dzika i birchiego:

Szeigen zatrzymał się i obrócił ... -"Jam jest... Chcesz czegoś ode mnie, skalniaku?"

Klag zaciagnal sie dymem z swojej fajki, potem wypuscil klab dymu z ust. Nie spieszyl sie z odpowiedzia. "Slyszalem... ze pracujesz dla Tarqi."

"To zle slyszales...Klagu Głuchy "- Szeigen wiedzial z kim ma do czynienia

Klag usmiechnal sie lekko. "Moi informatorzy mowia inaczej... Skad wiec ta zmiana? Za malo ci zaplacil? " powiedzial dosc szyderczo.

Szeigen odpowiedzial usmiechem-"Zly pieniadz....a teraz- nie zatrzymuj mnie"

Klag wciaz usmiechniety powiedzial "Zly pieniadz..? Coz tym lepiej dla mnie i gorzej dla Tarqa." Znow wypuscil klab dymu z ust. "Mam nadzieje ze ten zly pieniadz jak go nazwales nagle nie zmieni sie w dobry. Nie potrzebne mi komplikacje."

"Mi również.."- Czlowiek wpatrywal się w obsydianina... Klag poczuł dreszcz przemieszczający sie wzdluz plecow jednak wciąż wpatrywal sie w oczy Szeigena z usmiechem na grubo ciosanej twarzy. Skinal glowa moze z szacunku a moze na pozegnanie- kto wie?
"Powodzenia" powidzial spokojnym tonem.

Szeigen tylko cmoknal kacikiem ust... "To juz drugi raz dzisiaj...", pomyslal- "Duzo tak chyba nie zdzialam"...
Odwrocil sie na piecie i ruszyl w kierunku karczmy, gdzie wynajmowal pokoj,
przeklinajac na czym świat stoi caly ten dzien

Oczy kamiennego człowieka jeszcze długą chwilę sledzily odchodzącego Dawce Imion... "Jeden mniej " - pomyslal " Jest bardziej rozsadny niz myslalem...Z nim Tarqa mial szanse."
_________________
Szaman wali pozytywem w twarz agresora... pozytywne fluidy...
Ostatnio zmieniony przez birchie 2008-02-13, 16:38, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
Dzik 
Nowicjusz
Skala


Wiek: 40
Dołączył: 20 Paź 2007
Posty: 1
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-02-18, 21:57   

Oczy kamiennego człowieka jeszcze długą chwilę sledzily odchodzącego Dawce Imion... "Jeden mniej " - pomyślał " Jest bardziej rozsądny niż myślałem...Z nim Tarqa miał szanse."

Pyknął ze swojej fajki spokojnie. Ten człowiek był niebezpieczny. Agresywny i nieroztropny. Musi na niego uważać, bo może dla zwykłego kaprysu zmienić znów zdanie.

Ludzie...

Ale wojownicy nie zrywają kontraktów... chyba ze druga strona zerwie go pierwsza.
Wzruszył ramionami. Cokolwiek to było na razie nie musiał sie o niego martwic. Kłąb dymu opuścił znowu jego usta gdy odwrócił sie i wracał do Ognia.

Nagle usłyszał wzywający go głos Arnusa Zawziętego.
- Hej! psst! Skalniaku! - dobiegał z uliczki obok.
Arnus wychylił swój wścibski nos i łypał na Klaga swoimi wprost świecącymi z ekscytacji oczyma.
Klag z pewną niechęcią ruszył w jego stronę.
- Czego chcesz? Masz jakieś wieści...? - powiedział Klag trochę podirytowanym głosem.

Arnus spojrzał w stronę w którą odszedł Szejgen a potem na Klaga trochę podejrzliwie.

-Co ty kumasz sie z wrogiem? Czemu go nie załatwiłeś?! Mielibyśmy problem z głowy!- powiedzie dość szybko patrząc na Klaga podejrzliwie i z lekka irytacja.
Klag pufknal mu kłębem smierdzacego dymu w twarz i usmiechnal sie gdy ten zaczal sie krztusic i kaszlec. Po chwili odpowiedzial spokojnie.

- Mamy go z głowy. Choćby na razie. A ty przestań pieprzyc i gadaj co wiesz.-

Arnus Zawzięty krztusił sie i kaszlał jeszcze przez pare chwil po czym spojrzał na Klaga z wyrzutem.
- Wiem gdzie jest Tarqa... odsłonięty tylko z paroma swoimi w jednej z jego kryjówek. To najlepsza okazja by go cicho załatwić! Nikt nic nie usłyszy... bez świadków! Jeśli jeszcze z nami jesteś...- Uśmiechnął sie do Klaga zacierając ręce w geście kupca, który wie że zrobił dobry interes.

Klag zaciągnął sie swoja fajką i dał Arnusowi kilka chwil na wątpliwości. Gdy na twarzy Zawziętego powoli pojawiało sie zwątpienie a nawet lekkie ślady strachu Klag skinął głową.

- Ale umowa wciąż obowiązuje. Będziesz mi winien, rozumiesz?- Powiedział Klag spokojnym głosem ale z dość dużym naciskiem na "rozumiesz".

Człowiek aż sie wzdrygnął ale nie dal sie zbić z tropu. Wiedział jak dużo na tym może zyskać... i wiedział, że co do długu u skalniaka coś później da sie wymyślić... Chytrze zatarł ręce i skinął głową na potwierdzenie.
Klag uśmiechnął sie.
- Prowadź wiec.-

Klag wiedział, że nie może mu ufać... Ale potrafił troszczyć sie o swoje długi i jak przyjdzie czas spłaty będzie umiał nacisnąć na takiego Arnusa.
Dość dziwna grupka pobiegła przez uliczki Vivane...

Bigta obserwował jak odbiegają. - No no, będzie sie działo! - pomyślał i uśmiechnął sie do siebie. Niedługo pozbędzie sie długu... choćby tego jednego. Skoczył i ruszył uliczkami za Szeigenem. Jeden więcej nie zaszkodzi... a może da sie coś zarobić. Zachichotał.

Grupka zatrzymała sie uliczkę przed kryjówką Tarqa w zniszczonej dzielnicy. Była noc. Z okiennic wylewało sie trochę światła na czarną jak smoła dzielnice. Jeden strażnik pilnował drzwi. Klag zdjął tarcze z pleców i schylił sie podnosząc z ziemi kawał bruku.

- Trzymajcie sie z tyłu - rzucił cicho i wysunął sie z za rogu. Wziął zamach i cisnął dość dużych rozmiarów kawał bruku w nic nie spodziewającego sie strażnika. Zanim strażnik runął na ziemie z kawałkiem bruku zamiast głowy Klag był już przy drzwiach...
 
 
 
birchie 
Uczeń IV Kręgu
Metal Fist Shaman


Wiek: 41
Dołączył: 23 Mar 2007
Posty: 94
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-02-19, 09:59   

Bigta przeskoczył z dachu na dach... "Do cholery,czemu ja tak bardzo to lubię? Przeciez moglbym biec ulica... " - ale przemieszczanie się jak zwykły smiertelnik nie bylo tak zabawne i nie laskotalo tak mile magii dyscypliny.

Zlodziej dotarl w koncu do karczmy, gdzie rezydowal Wojownik. Przeskoczyl lekko na balkonik pokoju Szeigena. Ostroznie odslonil kotare przeslaniajaca wejscie, rozgladajac sie po pomieszczeniu. Uniosl brew widzac zakrwawionego, nieprzytomnego orka lezacego na ziemi. Kawalek dalej siedzial Szeigen, zas na sienniku obok rozlozona byla rowniutko bron, ktorej zastosowania Bigta wolalby nawet nie widziec. Był tam miecz, zwiniety rowno bicz, ale i zwoje lancucha zakonczonego metalowymi hakami oraz nadgarstniki z poszarpanymi ostrzami. Kawalek dalej lezal prosty napiersnik z utwardzanej skory. -"Jestes w koncu"- mruknal czlowiek, ktory od samego poczatku wpatrywal sie w przejscie prowadzace na balkon.
-"Ano jestem"- wyprostowal sie Bigta-"I mam ciekawe informacje dla ciebie". To mowiac usmiechnal sie szeroko...

Chwile pozniej nocna cisze zalegajaca jedna z uliczek Vivane przerwal tupot biegnacych stop. Jednych, choc ewentualny widz zauwazylby,ze przebiegaly dwie osoby. Zauwazylby tez,jak mezczyzna biegnacy jako drugi i jako jedyny robiacy halas- dopina w biegu paski kirysu i sprawdza czy miecz latwo wychodzi z pochwy...
_________________
Szaman wali pozytywem w twarz agresora... pozytywne fluidy...
 
 
 
Dzik 
Nowicjusz
Skala


Wiek: 40
Dołączył: 20 Paź 2007
Posty: 1
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-03-11, 11:08   

Klag stanął przy drzwiach i nasłuchiwał. Cisza.

"Są przygotowani" - pomyślał. Wziął głęboki oddech, dobył swój topór i oparł tarcz o drzwi. Potem naparł na nie z cala silą. Drzwi rozpadły sie jak zrobione z zapałek - co akurat nie jest dziwne w spalonej dzielnicy.

Poczuł jak powietrze tuż przy jego twarzy przecina belt. Drugi uderzyl w jego tarcze.
"Tak.. przygotowani"
Szybko ocenił sytuacje w pomieszczeniu. Ork i człowiek stali przy stole na drugim końcu.. Jeden właśnie rzucił kusze na ziemie i dobył miecza. Wyglądali na dość przestraszonych widokiem obsydnianina który z cala pewnością nie przyszedł w przyjacielskich odwiedzinach.

Ork szybko i niezdarnie zaczął zakładać kolejny bełt na kusze. Klag bez momentu wahania ruszył w ich stronę jak lawina. Jego ciężkie kroki wstrząsały całą budowlą gdy szarżował z impetem nosorożca w stronę człowieka. Człowiek rozejrzał sie szybko i panicznie do okuła szukając miejsca by uskoczyć ale nie było zbytnio gdzie, gdyż cały pokój nie był zbyt duży.

"Mamo!" Krzyknął człowiek i ruszył panicznej ucieczce do schodów prowadzących do piwnicy. Klag wynurzył sie za tarczy i zamachnął sie toporem który skończył swój łuk miękkim plask w plecy człowieka. Ciało prowadzone impetem uderzania pochyliło się i spadło po schodach do piwnicy.

Klag obrócił sie w stronę orka ale ten już biegł w kierunku wyjścia. Obsydianin parsknął widząc jak ten kieruje sie w stronę rychlej śmierci. Ork nagle zatrzymał sie i stanął w dziwach... Spojrzał w dół i zrobił kilka kroków w tył i padł na wznak. Z jego brzucha wystawał miecz.

Obsydianin wyprostował sie i uspokoił mięśnie. Jego oczy wędrowały sie po ruinie domu. Pokój był mały.. schodów na piętro już dawno nie było a jedyne meble które jeszcze nadawały sie do użytku to stół i para krzeseł. Wyciągnął bełt wbity w tarcze, i spojrzał na "Zawziętego" który akurat probował ominąć zakrwawione zwłoki orka śmiejąc sie i można powiedzieć "tradycyjnie" zacierając swoje ręce.

"Tarqa będzie pewnie na dole" - rzucił kamienny i spojrzał w stronę małego wejścia na dol.
"I pewnie już sra w spodnie ze strachu." Skrzywił sie w szyderczym uśmiechu.
"Desperacja " - pomyślał "Tacy są najgorsi... Ci którzy nie maja nic do stracenia."

Arnus uśmiechnął sie do niego. Już czul zapach zwycięstwa... już widział przyszłość.
"Król podziemi!" pomyślał co należy mu przyznać dość nad wyrost.

Klag przyjrzał mu sie i pokręcił głową. "Tacy długo nie żyją..." pomyślał.

"Co jest tam na dole?" Spytał Arnusa. A ten rzucił mu mnie jakby wyrwany z transu lecz szybko sie otrząsnął i uśmiechając sie ... a jakby ... chytrze powiedział.

"Tunele" rzekł Zawzięty "Albo jak kto woli mały składzik. Skrzywił sie w wrednym i chciwym grymasie. "Trzymają tam trochę swych łupów i ten tego... pewnie sam Tarqa ma tam swój pokoik." Uśmiechnął sie i zatarł ręce ciesząc sie ze to będzie niedługo jego.

"Długie te.. tunele?" Spytał Klag zbijając z tropu człowieka.

"Raczej nie..." powiedział wymijająco Arnus. "Ja ich nie znam ale nie adze by ciągnęły sie dalej niż ten cały budynek. Kilka pomieszczeń i tyle!" *Skinął głową by potwierdzić swoje słowa. "Moim chłopcy już obstawiają drugie wyjście wiec wystarczy ze go wykurzysz."

Obsydianin zerknął na drzwi. Nie przepadał za ciasnymi przestrzeniami szczególnie pod ziemią. Ale musiał to zakończyć...
Zważył swój topór w ręce i sprawdził umocowanie tarczy...
"Niech mi który te drzwi sprawdzi!" Rzucił do ludzi Zawziętego.
Ostatnio zmieniony przez Dzik 2008-03-11, 13:57, w całości zmieniany 1 raz  
 
 
 
birchie 
Uczeń IV Kręgu
Metal Fist Shaman


Wiek: 41
Dołączył: 23 Mar 2007
Posty: 94
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-03-12, 14:18   

Do wejscia przyozdobionego fragmentami czegos, co kiedys moglo uchodzic za drzwi, dobiegło dwóch ludzi. "Juz sa"-warknal jeden z nich wyszarpujac miecz z pochwy i nie czekajac na towarzysza zniknal w cieniu wejscia...
Oczom Wojownika ukazalo sie niewielkie pomieszczenie, zas uszu dobiegl charkot konajacego zbira, lezacego w poblizu schodów... Szeigen rozejrzal sie: "Dwoch. W dodatku zadni z nich wojownicy. Czyzby Tarqa czul sie az tak bezpiecznie...?"...BUM! Z tunelu prowadzacego do piwnicy budynku dobiegl glosny huk i trzask, zmieszany z krzykiem... "No tak, juz wiadomo"...

...Jedną ręką Klag trzymał się za bok głowy, drugą zaś odganiał dym bijący z jego klatki piersiowej. Przypalona skóra piekła irytująco, ale dzieki talentowi Drewnianej skóry obrażenia nie byly głebokie. Kolejny raz magia dyscypliny uratowala mu zycie. Gdyby tylko mogła jeszcze wyciszyc ten pisk w jego glowie... Kamienny człowiek rozejrzal sie
dookola. Posrod rzedniejacego dymu dostrzegl cialo mlodego zlodzieja, na ktorym jeszcze tlilo sie odzienie. Obok ujrzał Zawziętego, który chyba cos do niego mowil... Klag odepchnąl go reka na bok i ruszył przed siebie. Drzwi wypadly z hukiem, gdy z rozpedu uderzyl w nie barkiem...
_________________
Szaman wali pozytywem w twarz agresora... pozytywne fluidy...
Ostatnio zmieniony przez birchie 2008-03-12, 15:39, w całości zmieniany 2 razy  
 
 
 
mystic 
Czeladnik VII Kręgu
Emeryt


Wiek: 114
Dołączył: 27 Maj 2006
Posty: 882
Skąd: Częstochowa
Wysłany: 2008-03-22, 11:07   

Illayah spojrzała przez okno. Na rynku ujrzała obsydianina i człowieka wymieniających uwagi. Po kilku niezbyt przyjaznych gestach, rozeszli się. Patrzyła jak się oddalają. Wtem jej wzrok przyciągnął jakiś ruch w ciemnym zakamarku. Obserwowała czujnie. Gdy postać podeszła bliżej i padł na nią rąbek światła oczy Illayah rozszerzyły się.
- Tiglim, ty therański psie. - zrozumiałą w mig. Theranie wiedzieli już kto stoi za zabójstwem ich szpiega. Zastanowiła się szybko i sięgnęła ku przestrzeni astralnej, chcąc wpleść w matrycę potrzebne jej zaklęcie.

Tiglim przemykał od zaułka do zaułka. Nie spuszczał z oczu obsydianina i krasnoluda. Raz o mały włos nie został zauważony przez tego drugiego, ale na szczęście zdążył się skryć w cieniu. Patrzył jak Klag miażdży strażnika kawałkiem bruku, jak wchodzą do wnętrza domu. Stwierdził, że nadszedł czas.

Illayah patrzyła na oddalającego się Bigtę. Przekazała mu wiadomość od żylastego Szeigena i wyciągnęła przy okazji kilka informacji. Teraz już wiedziała co się święci. Bigta powiedział jej, że chodzą plotki jakoby Porgl zginął z ręki obsydianina. Połączyła jedno z drugim i kilka elemantów układanki zazębiło się. Elfka odczekała na tyle by nikt jej nie wiązał ze złodziejem i ruszyła w tę samą stronę.

Do wejscia przyozdobionego fragmentami czegos, co kiedys moglo uchodzic za drzwi, dobiegło dwóch ludzi. "Juz sa"-warknal jeden z nich wyszarpujac miecz z pochwy i nie czekajac na towarzysza zniknal w cieniu wejscia... Bigta podążył za Szeigenem.

Tiglim już tego nie widział. Rozmawiał z dowódcą drużyny legionistów, którą przysłali mu zwierzchnicy. Ostrzegł go, że będą mieli do czynienia z obsydiańskim wojownikiem. Nie zrobiło to jednak na dowódcy żadnego wrażenia. Jego drużyna była wprawiona w pochwytywaniu barsawiańskich szpiegów. Tiglim już zacierał ręce na zbliżającą się pochwałę, a być może i awans.

Klag był ogłuszony, bolała go głowa, nic nie słyszał a wściekłość kipiała w nim niczym Morze Śmierci w czasie ulewy. Wpadł przez drzwi niczym szarżujący grzmotorożec. Omiótł wzrokiem pomieszczenieporozrzucane wybuchem krzesła i dość bogaty wystrój sugerowały, że jest to kryjówka Tarqi. Nikogo jednak tu nie było. Poczuł dotknięcie na łokciu. To Arnus wskazywał mu na sufit. Klag dostrzegł kratę w suficie a za kratą wyszczerzone w uśmiechu zęby parszywego orka. Jego usta poruszały się Klag nie słyszał jednak słów. Kątem oka złowił jednak oddalającego się w pośpiechu Arnusa i jego trzech pomocników, po czym poczuł jak grunt usuwa mu się spod nóg.

Tarqa rechotał w najlepsze. Tym oto sposobem pozbywa się jednym ruchem dwóch wrogów. Będzie mógł ograbić nawet ich ciała, zapowiadała się piekna noc.

Bigta chwycił za ramię Szeigena. Położył palec na usta. Wojownik zatrzymał się i stał w bezruchu. Patrzył jak złodziej nasłuchuje.
- Chodź za mną. On jest wyżej.
Bigta prowadził przez krótką chwilę wojownika, po czym nagle zatrzymał się. Zlustrował wzrokiem odcinek muru i wyciągnął jedną z cegieł. Spróbował ruszyć mur, jednak ustąpił on tylko trochę.
- Przesuń się i zrób mi miejsce. - Szeigen podszedł i szarpnął. Drzwi ustąpiły. Bigta Beszeb wskoczył szybko w powstałą lukę i przyzwyczaił wzrok do nieco większej ciemności. Szeigen nie ustępował mu nawet na krok. Po chwili fragment muru zaczął powracać na swoje miejsce, zrobiło się jeszcze ciemniej.

Obok Klaga przeleciało dwóch młodszych złodziei. Obsydianin zareagował odruchowo. Dał kroka. Potem drugiego. I kolejnego. Magia płynąca przez jego trzewia utrzymywała prawie pół-tonowego wojownika w powietrzu a nawet wznosiła go ku górze. Klag spojrzał w dół. Dwa młode krasnoludy leżały kilka metrów niżej skierowani twarzą ku podłodze. Z ich pleców sterczały okrwawione pale zaciosane na ostro. Wtem jego uszu doszedł cichy szept. Spojrzał w lewo. To Arnus uczepiony kurczowo progu wyrwanych drzwi wydawał te dźwięki. Sądząc po ruchu ust darł się wniebogłosy. Obok wisiał ostatni z jego towarzyszy, w którego szyję wbił się właśnie bełt wypuszczony z góry. Krasnal odpadł od muru i poszybował w dół. Klag przyspieszył, dotarł do drzwi i osłonił Arnusa przed kolejnym bełtem. Poczuł ukłucie w nodze, jakby natrętny komar nie chciał dać mu spokoju. Wciągnął krasnoluda i przeniósł go przez drzwi w bezpieczne miejsce. Odwrócił sie i spojrzał w stronę kraty. Tarqa już nie był taki rozbawiony. Podniósł się i zniknął.
- Ucieka - usłyszał cichy głos Arnusa.
Klag był wściekły, musiał się wyładować.

Bigta otworzył drzwi i spojrzał w oczy zaskoczonemu orkowi. Wyszarpał nóż i płynnym ruchem rzucił go w orka. Lordrak był jednak szybki. Wywinął się i nóż drasnął go jedynie w ramię.
- Szefie padalce! - wykrzyknął Lordrak dobywając miecza.
Tarqa był wystraszony. Jak oni mogli go odnaleźć? Będzie musiał zająć się nimi osobiście. Teraz jednak zamierzał wyrwać się z tego kotła Raggoka. Lordrak i jego kompan są nieźli, kupią mu wystarczającą ilość czasu a jak nie to zawsze ma w odwodzie to dzierlatkę. Zebrał wszystko i rzucił się do ucieczki.
Szeigen dostrzegł bransoletkę na ręce Lordraka, rozpoznał ją.
- Ten jest mój - rzekł, odpychając Bigtę wprost na drugiego porywacza. Bigta z trudem uniknął ciosu mającego trafić go w podbrzusze i sparował kolejny.
- Wystarczy powiedzieć - rzucił rozzłoszczony złodziej.
W sali rozlegał się już tylko szczęk metalu przerywany cięzkim sapaniem. Cała czwórka walczyła zaciekle o życie...
 
 
birchie 
Uczeń IV Kręgu
Metal Fist Shaman


Wiek: 41
Dołączył: 23 Mar 2007
Posty: 94
Skąd: Poznań
Wysłany: 2008-03-22, 18:01   

Ten jest mój - rzekł Szeigen, odpychając Bigtę wprost na drugiego porywacza... Stojący naprzeciwko ork usmiechnął sie wrednie. Ludzki Wojownik odpowiedzial tym samym. W swoim czterdziesto-kilkuletnim zyciu widzial juz zbyt wiele, by bac sie pierwszego lepszego chlystka przeszacowujacego swoje umiejetnosci. Zaatakowal pierwszy. Ork zablokowal cios bez wiekszych problemow i wyprowadzil riposte. Szybki sztych nie napotkal jednak celu, gdyż człowiek zwinął się jak fryga i znalazł niemalże przy twarzy zaskoczonego najemnika. Lordrak wyhamowal cios i sprobowal cofnac sie o krok, jednak Szeigen schwycil jego wyprostowana rękę, powodując, ze ork wypuscil miecz z dłoni, po czym swoim ulubionym sposobem zdzielil go glowa prosto miedzy oczy. Ork zatoczyl sie, cofajac w tyl. Otrzasnal sie, probujac pozbyc sie mroczkow tancujacych mu przed oczami ( :-P )... W akcie desperacji rzucil sie w przod, mierzac piescia w twarz zblizajacego sie przeciwnika. Cios znow chybil. Uderzenie kolanem w brzuch odebralo zas Lordrakowi dech... Cofnal sie znow kilka krokow,az za plecami nie poczul sciany...

Bigta z trudem sparowal kolejny cios miecza. Facet byl szybki i zdecydowanie lepiej radzil sobie z zelastwem. Tylko wyjatkowy refleks sprawil, ze Zlodziej do tej pory nie byl jeszcze trupem... Musial jednak cos szybko wymyslic, bowiem powoli czul,ze zaczyna opadac z sil... Skulil sie i wybil mocno z nog, uderzajac barkiem w brzuch zaskoczonego ochroniarza. Gdy upadali Złodziej wyszarpnal zza pasa dlugi waski sztylet i wbil go miedzy zebra orka. lezal jeszcze na nim przez chwile ciezko dyszac, po czym zerwal na rowne nogi, reflektujac sobie,ze nie byl to jedyny wrog...

W przeciwleglym koncu sali dostrzegl Szeigena...

Dawcy imion bajają często o idealach i zelaznych zasadach, ktorymi kieruja sie adepci, osoby obdarzone nadnaturalnymi mocami. Wsrod takich bajan znajduja sie m.in. opowiesci o szlachetnych wojownikach, ktorzy nigdy nie zywia checi zemsty, zas sam swiety akt walki odgradzaja zupelnie od emocji nimi targajacych. Nie wiadomo dlaczego powstaja takie opowiesci... Moze tylko po to, by Dawcom Imion latwiej bylo zataic przed samymi soba fakt, ze ktos bez mrugniecia okiem moze wyprawic ich na tamten swiat, a co wiecej- nawet bez specjalnego powodu... Czasem ednak zdarzaja sie powody, ktore starczaja az nadto...

Wracajac zas do Bigty: Otoz w przeciwleglym koncu sali dostrzegl on Szeigena, rytmicznie uderzajacego piesciami w krwawa miazge, ktora kiedys byla twarza orka, teraz zas juz tylko workiem pelnym zmiazdzonych kosci. Zlodziej przelknal z trudem sline. "G-gonmy T-tarqe"-wydyszal i zabrzmialo to troche mniej stanowczo niz chcial...
_________________
Szaman wali pozytywem w twarz agresora... pozytywne fluidy...
Ostatnio zmieniony przez birchie 2008-03-23, 14:53, w całości zmieniany 3 razy  
 
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Odpowiedz do tematu
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Nie możesz załączać plików na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Dodaj temat do Ulubionych
Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group
Template junglebook v 0.2 modified by Nasedo