Jako, że od czasu gdy moi bohaterowie byli na kręgach Nowicjusza, sporo czasu upłynęło, a oni unikali kaerów i podziemi, chciałbym ich w ciągu najbliższego półrocza zapędzić do podziemi. Taki wiecie, klasyczny "dungeoncrwling".
Adepci na kręgach VI-VII, więc wplatam w kampanię wątek o kultystach Verjigorma, Tyrlaanie (Strzaskany wzorzec) i Ja-keriku (Leg. of Earthd vol II).
Mam pytanie takie, czy prowadząc postaciom na kręgach V-VIII przygody w kaerach/jaskiniach/podziemiach stosowaliście zabieg typu "sworm attack" ;)
Chodzi mi o takie nakierowanie akcji, żeby wszystkie drogi wyjścia były blokowane przez sporą ilość przeciwników (żywotrupy, kultyści, konstrukty). I dla odmiany od wszelkich kombinacji typu: jak tu uciec unikając walki - jedynym rozwiązaniem byłoby wyrąbanie sobie drogi odwrotu. Może coś na podobieństwo "Nocy żywych trupów", na przykład 200 żywotrupów zdążających z 3 korytarzy do komnaty zajmowanej przez adeptów.
Nie wiem na ile coś takiego jest męczące dla prowadzącego i dla graczy, tzn, czy radocha z adrenaliny i wyzwania nie będzie przytłumiona przez zniechęcenie i poczucie beznadziejności. Jednym słowem - czy uważacie że warto taki zabieg wrzucić raz na 3-4 lata prowadzenia ;) czy dać se spokój?
Szczerze? Na pewno nie u mnie. Zawsze jest jakas opcja, pozwalajaca uniknac walki.
Wyobraz sobie np. MŻ rzucajacego Podmuch powietrza w takim korytarzu, a nastepnie BG przebiegajacych po 200 zywotrupach wlasnie sie podnoszacych...
_________________ Mariusz "Kot" Butrykowski
"The only way to keep them in line is to bury them in a row..."
Wiek: 114 Dołączył: 27 Maj 2006 Posty: 882 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 2007-10-09, 12:24
Powiem tak moi gracze nigdy nie unikali walki, zwłaszcza dwóch z nich :). Także żeby byli usatysfakcjonowani to zwykle gdzieś tam w trakcie przygody jakaś młócka była. Co do 200 zywotrupów, to obawiam się, że nie doceniacie tych stworzeń. Z graczy na poziomie V-VIII to przypuszczam, że nie będziesz miał co zbierać po takim ataku :) A czy warto? Pewnie że warto, skoro nigdy tego nie robiliście wcześniej :)
Ja zastosowałem kiedyś taki atak i też to były żywotrupy w desperackiej próbie ochrony leża horrora. Po kilku wczesniejszych sesjach związanych z tym Horrorem mniej lub bardziej udanych dla bohaterów wreszcie dotarli w pobliże leża w kaerze. No i wypuściłem na nich już teraz sam nie pamiętam ale chyba okolo 30-40 zywotrupów. Było 6 graczy na poziomach 4-5. Po krótkiej walce jeden uciekł z kaeru odcigając za sobą część trupów, dwoje zaciągnęło martwego kompana do azylu jaki wcześniej znaleźli w kaerze, a dwóch nieprzytomnych trupy zawlekły do leża Horrora :) Także jeśli nie masz jakichś koksów to dwie setki ich zmiażdżą wg mnie :D
Wiek: 39 Dołączył: 23 Maj 2006 Posty: 152 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2007-10-09, 19:35
To by było męczące. I bardzo ryzykowne. Nam na sesjach zdarzało się max 30 żywotrupów na 7 bohaterów około V kręgu, ale one przychodziły falami. A jak nie to barykada w jakimś kaerowym domku i czekanie jak sobie odpuszcza i eliminacja powoli. Jak by moja postać spotkała się z grupą 200 to by dostała załamania nerwowego. Żywotrupy prędzej by rozszarpały całą grupę , zanim by się ona przebiła. Chyba ze naprawdę zestawienie czarów i talentów, by było świetne i bardzo śmiercionośne. Kolejnym problemem jest czas potrzebny na rzucenie zaklęć. Powiedzmy zazwyczaj jest okolo 2 rund zanim pierwsza fala sie dotelepie, a za nią reszta. I tych 200 czy ilu ich zostanie po prostu porywa bohaterów jak woda podczas powodzi. Po za tym czynnik losowy jakim jest system kostkowy może zawieść, parę kiepskich rzutów, parę nieudanych zaklęć i kupa trupy na miejscu.
Więc pytanie czy takiej śmierci by życzyli swoim postacią twoi gracze??
Zastanowiłbym się nad czymś innym (z perspektywy mojej, czyli Gracza). Mianowicie zmuś grupę do podzielenia się (czy to z "musu" czy choćby zapadającymi się nagle ścianami) i rzucaj na nich pojedynczych przeciwników, ale za to takich, którzy są ich zupełnymi antagonistami. Np. żywiołaki na Ksenomantę, ożywieńców na MŻ, spaczonego Fechtmistrza na Wojownika etc. W ten sposób można poczuć się o wiele bardziej bezsilnym niż przeciwko 200 żywotrupom. :)
_________________ "We cannot all be masters." - William Shakespeare
Wiek: 114 Dołączył: 27 Maj 2006 Posty: 882 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 2007-10-09, 21:34
Hehe banda zywotrupow jest najbardziej wkurzającym przeciwnikiem, bo niby kiepskie a jak dokopią to wstyd :)
Ale jasne że nikt nie każe ich rzucać wszystkich na raz mogą napierać falowo :)
Możesz jaśniej. Bo nie wiem czy "nie" to znaczy - nie jest męczące takie zajście, czy też odwrotnie. Bo nie zrozumiałem wypowiedzi.
No dobrze, troche niejasno napisalem...
Owszem, zdarza mi sie napuscic na graczy cale hordy czegostam, jednakze bardzo, ale to bardzo rzadko najlepsza, czy tez najlatwiejsza droga jest wyrzniecie ich do nogi. Z jednego prostego i banalnego powodu. Mechanika gry. Zalozmy, ze na drodze bg stoja jakies nieszczesne stworki, jak np. kosciotrupy. Mimo niskiej obrony fizycznej, braku pancerza i zalosnego ataku i obrazen jest ich duzo. Nawet, jesli gracze maja szczescie i walcza z nimi na swoich warunkach - w ciasnym korytarzy, na podwyzszeniu, itp., to jednak ilosc robi swoje. Powiedzmy, ze mamy doczynienia z 50 sztukami koscistego talatajstwa. Wez k8, czy k10, odpowiadajaca ich atakowi i rzuc 50 razy. Potem za trafione ciosy rzuc za ew. uniki graczy i obrazenia. Podlicz sume obrazen... I wszystko jasne.
Jesli chcesz graczy zalac masa czegos, sprobuj stworzyc naprawde marne stworki liczone w rojach po kilkanascie-kilkadziesiat. Mnie podobalo sie ujecie "rojow" w podreczniku zo ZC - roje szczurow, nietoperzy, itp. byly liczone jako calosc.
mystic napisał/a:
bo niby kiepskie a jak dokopią to wstyd
No wiesz, w ich przypadku liczy sie ilosc. A jako, ze jeden po zranieniu dostaje dodatkowe trzy ataki, to masz razem cztery, ktore mimo 7 stopnia statystycznie sa naprawde niebezpieczne. Po prostu w bestiariuszu ED niewiele jest slabych stworkow. Patrz ghule, bagniaki, czy wlasnie zywotrupy.
Gerion napisał/a:
Dziękuję, daliście mi do myślenia. ED niby heroic, ale jak ktoś włazi do splugawionego kaeru to musi się ze wszystkim liczyć.
Heroiczny nie znaczy glupi i bez instynktu samozachowawczego. Gracze wymysla kilkaset sposobow na pozbycie sie tlumu wrogow. Wiesz jak ja bym takowych wykonczyl? Blok kamienia, lub cos podobnego, podnosisz Lewitacja, zwabiasz wrogow, opuszczasz, podnosisz, opuszczasz, podnosisz... Wlasnie dlatego Seth nie dal jeszcze mojemu czarodziejowi zdobyc lewitacji. Wiem, bo sam jestem MG. :P
_________________ Mariusz "Kot" Butrykowski
"The only way to keep them in line is to bury them in a row..."
Ostatnio zmieniony przez Kot 2007-10-10, 12:40, w całości zmieniany 1 raz
Wiek: 114 Dołączył: 27 Maj 2006 Posty: 882 Skąd: Częstochowa
Wysłany: 2007-10-10, 13:11
Ale dlaczego zakładasz że żywotrupy, albo ten kto nimi steruje jest głupi? Przecież one potrafią mówić. Mogą wziąć do ręki kamienie i ukamieniować tego lewitatora.
Wiek: 51 Dołączył: 24 Maj 2006 Posty: 1091 Skąd: Poznaďż˝
Wysłany: 2007-10-10, 14:08
Ja powiem, że też długi czas uważałem, że żywotrupy to marionetki bez świadomości. A tu w Splugawionych zonk ;) Nie dość, że mówi, to zachowuje strzępy świadomości z życia i czasem da się z tym jakoś dogadać...
Ja powiem, że też długi czas uważałem, że żywotrupy to marionetki bez świadomości. A tu w Splugawionych zonk ;) Nie dość, że mówi, to zachowuje strzępy świadomości z życia i czasem da się z tym jakoś dogadać...
Niby tak, ale sam dales przyklad bezmyslnej masy potworkow...
_________________ Mariusz "Kot" Butrykowski
"The only way to keep them in line is to bury them in a row..."
Dołączyła: 08 Lip 2006 Posty: 13 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2007-10-11, 21:26
Cytat:
Jednym słowem - czy uważacie że warto taki zabieg wrzucić raz na 3-4 lata prowadzenia ;) czy dać se spokój?
Jak najbardziej warto.
Survival horror raz na jakiś czas dodaje kampaniom pikanterii :]
Osobiście zawsze lubowałam się we wszelkiego rodzaju "rojach" obdarzonych - nawet jeśli nie inteligencją - to zbiorowym instynktem. Spora ilość średnio wyrośniętych cośków, której iloraz inteligencji, spryt i instynkt samozachowawczy spada proporcjonalnie do ilości trupów na podłodze. Takie rozwiązanie pozwala zmienić sposób ataku [w dużym uproszczeniu] - od podchodów, przez bardziej bezpośrednie podchody, do pięknej szarży.
Kiedyś do takiej sesji dodałam jeszcze element wzięty z Obcego - jeden z owych pająkowatych cośków złożyl jajeczko w jednej z postaci [żeby jej bez sensu nie zabijać założyłam, że pośród krasnoludzkich kwasów żołądkowych jajeczko nie ma szans na przeżycie]. To, co się działo w drużynie potem było przecudne na swój sposób.
Ciekawa idea.
W podreczniku do ED są potworki spełniające odpowiednie warunki. Bagniaki, Triplikanci i Paszczaki na początek.
Kolejny sposób - Horror-rój. Zdaje mi się, że takiego delikwenta w Classicowym podręczniku nie ma.
_________________ Mariusz "Kot" Butrykowski
"The only way to keep them in line is to bury them in a row..."
Nazywa się to Skrzydłozdziery. W EDC oczywiście jest. Jest też inny rodzaj horrora roju: Straszne Ioty, chociaż to właściwie jak wirus już. Strasznymi Iotami o mało co nie zaraził się Croup i Argens na Złoziemiu....
W EDC jest też rój rybek K'sathra, statystyki tyczą się grupy około 30 osobników.
Odnośnie ataków grup małych przeciwników EDC daje dodatkowe zasady takich ataków, odnośnie tego ile stworków może atakować pojedyńczą postać, jak bardzo postać jest przez takie ataki ograniczona. (Swarm or Pack Attacks str 417 Players Compendium)
_________________ Wojciech 'Sethariel' Żółtański Gry-Fabularne.pl - serwis o grach fabularnych
Ostatnio zmieniony przez Sethariel 2007-10-11, 23:56, w całości zmieniany 1 raz
A ja po prowadzeniu 7th sea rozsmakowałem się w bohaterach przebijających się przez tabuny stworków (w końcu są Bohaterami tak?).
Do teraz wspominamy gdy goniła ich horda (to była autentycznie horda wylewających się z podziemii małych humanoidów) w dół wyspy, a oni dość szybko zauważyli, że krótkie wytchnienie w pościgu daje im okrutne ich zabijanie. A im okrutniejsze tym dłużej trwało nim stforki znów zaczęły napierać. Zaskoczeni będziecie ile ukrytej agresji może być w nas samych i ile frajdy to sprawia .
Już pomijam te drobne fakty, że wtedy dopiero niektórzy gracze zaczynają wreszcie pomału wychodzić poza system. Czasem da się zauważyć gracza który patrzy na kartę postaci i traktuje ją jak listę dozwolonych ruchów. A przy hordzie możesz mu wprost powiedzieć używaj półmagii bo zginiesz i wtedy sprawdzają się przecież pomysły z rozpaleniem ognia (albo wręcz wrzuceniem ognia w grupę potworków), uciekaniem do wody, rzucaniem ławkami, wbieganiem na drzewa itp, itd.
Jedna rzecz którą stosuję w takich sytuacjach to zmniejszenie mechaniki i przeskoczenie na prowadzenie bardziej story tellingowe na czas zmagania z hordą (np. rzuty zbiorowe za grupe stworków, czy też zbiorowa inicjatywa, uśrednione rzuty bohaterów jeśli przez dłuższy czas chcą powtarzać podobne działanie). Bo już kilka razy zdarzyło mi się stracić płynność opowieści przez mechaniczne zawirowania.
Wiek: 39 Dołączył: 23 Maj 2006 Posty: 152 Skąd: Gdańsk
Wysłany: 2007-10-15, 23:39
To też jest sposób, ale niestety ED jest tak stworzony, że hordy stworków są bardzo ciężkie jako masowy przeciwnik. Fakt uciekać się da, ale przebijanie się często kończy się śmiercią. Może to też jest kwestia prowadzenia i może tego że stworki w 7th sea są słabsze. Ciężko mi stwierdzić to.
Na jednej sesji walczyliśmy z horda nie stworków, ale kultystów. Przeciętni dawcy imion, a nasze postacie na piątym i czwartym poziomie. Plan przebicia się przez nich nimo wykorzystania zasłony, ciasnego korytarza itp. skończył się, a wręcz zmienił się w dramatyczną ucieczkę. Dochodzę do wniosku, że nie ważne jak słaby jest przeciwnik, to jego siła wzrasta stanowczo wraz z jego ilością.
natomiast jest druga strona medalu. Na ostatniej sesji Seth wystawił na nas 8 kręgowego wojownika. Walczyły nasze 4 postaci sumarycznie może mieliśmy większy krąg od niego, więcej ataków, ale co z tego - prawie nas zjadł na "śniadanie". (walka toczyła się bladym świtem )
Podsumowując dobranie przeciwników jest trudne. Bo nie zawsze musi być łatwo i przyjemnie, ale też nie może być tak, że po trzech rundach walki człowiek traci nadzieje w jakąkolwiek szansę na wygraną i liczy na cud (bo nie może uciec). Złoty środek moi drodzy MG.
Wiek: 40 Dołączył: 25 Maj 2006 Posty: 851 Skąd: Włocławek/Olsztyn
Wysłany: 2007-10-19, 19:13
Kiedyś grając w Młotka nasi bohaterowie (po 3-4 profesje pokończone) zostali napadnięci w nocy przez bandę wojowników chaosu, jakiegoś maga i paru mutantów. Dostaliśmy tak w ciry, że ledwo uszliśmy z życiem. każdy zwiał w inną stronę (mag odleciał, mój bohater popłynął rzęką, trzeci czmychnął w las). Dwa dni później to my zaskoczyliśmy ich podczas odpoczynku. Wyrwaliśmy chwasty w kilka rund. "No ze łba nie było co zbierać".
Element zaskoczenia i warunki otoczenia potrafią przechylić szalę zwycięstwa diametralnie na drugą stronę.
A co do pytania kolegi. Pisaliśmy o tym ostatnio. Pakuj ich do kaeru. Daj posiekać. A jeśli chcesz wprowadzać motyw potopu ożywieńców, Pograj na ich nadziei. Z korytarza niech wybiegnie kilka(naście) sztuk. Niech gracze pomyślą. "Phi Co tam, żywotrupy?". Potem spraw istną nawałnicę, niech zaczną bać się o swoje tyłki na poważnie. Może zaskoczą Cię i wykombinują jakiś pomysł m (jak z wspominanym Podmuchem Wiatru, dla przykładu, albo innym czarem o działaniu grupowym - tez fajny bajer kiedy mag ma kilka rund na ciśnięcie zaklęcia z księgi, zanim trupy nie ubiją jego kompanów przebijając sie do niego..), a jeśli nie, to rzuć im koło. Wspomnij o jakiejś drodze ucieczki, otworzonym przypadkiem ukrytym przejściu, włazie w ścianie czy suficie itp. I kiedy odzyskają nadzieję i uciekną, niech trafią do komnaty z Horrorem. Nie ma łatwo. Oczywiście Horror może być zaskoczony, a może mieć jakiegoś asa w zanadrzu. Ubicie go jednak pozwoli pozbyć się problemu żywotrupów. Najlepiej oczywiście jeśli Horror czmychnie do astrala albo w jakikolwiek inny sposób.
Aha, jeszcze jedna sprawa. Walki z rojami i hordami strasznie potrafią wydłużyć rozgrywkę. Stąd wyrąbywanie się, jest najgorszym wyjściem z sytuacji, do tego mało filmowym (chyba, że lubujemy się w Planet Terror czy Martwicy Mózgu).
Co do waszych przykładów, szczury zostały w ED również opisane jako rój.
Potęgę Skrzydłozdzierów (Wingflyers) zaprezentowałem moim graczom podczas wyprawy na Pustkowia, gdzie bestyjka zmieliła na ich oczach wątkową zbroję, kiereszując w mgnieniu oka 6 czy 7 kręgowego adepta.
Ostatnio zmieniony przez Cryingorc 2007-10-19, 19:19, w całości zmieniany 3 razy
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum